Jacek Proszyk - własne zapiski

poniedziałek, 27 maja 2019

Argentyna w Mikuszowicach i emigracyjny skandal w Białej *

Tekst  napisałem do folderu sztuki "Cesarz Ameryki" wystawionej na deskach teatru Polskiego w Bielsku-Białej



W latach 80-tych XIX w. coraz głośniej zaczęto powtarzać z ust do ust, że w Nowym Świecie, legendarnej Ameryce leży kraj mlekiem i miodem płynący. Pracy mało być tam dość jak i ziemi, którą można było uprawiać. Nieurodzaje rok po roku spowodowane niesprzyjającą pogodą doprowadziły tysiące mieszkańców Galicji do podjęcia decyzji o emigracji. Po roku 1890 zaczyna się gorączka brazylijska i argentyńska. Część emigrantów, którym się powiodło zachwalało w listach nową rzeczywistość: „Dostaliśmy się na gospodarkę i oddano nam 155 mórg pola. Lasy, ale jakie, a możecie sobie wystawić jaka ziemia, gdyż wydaje dwa razy w roku plon swój ze ziemi. U nas nie ma zimy klimat bardzo mięły, ciągle zielono, kwiaty tutaj najdroższe rosną u nas przy drodze a w Europie płacą drogo. Pomarańcze, cytryny, wino, kawa, cukier, kartofle, ryż, ogórki, pszenica, grochy rozmaite, kapusty, ale jakie głowy, niepodobno podnieść. Co się tyczy bydła, mają konie, krowy, świnie, osły, kury, kaczki, gęsi większe jak w Europie. Cukier 1 funtkosztuje 9 groszy, to się więcej używa jak chleba, kwarta wódki kosztuje 10 groszy, ale jaka wódka. Każdy gospodarz ma swoją wódkę, każdy pali, nie ma żadnych podatków.” Zachęceni takimi opowieściami, coraz więcej ludzi chciało przenieść się do Ameryki. Niestety oprócz tych, którzy w sposób zgodny z prawem pośredniczyli w zakupie biletu na statek, wielu było takich – głównie galicyjskich Żydów -  którzy w niezwykle podły sposób wykorzystywali naiwność niemiejących czytać i pisać chłopów, którzy często nie wysuwali nosa poza własną wieś. W 1889 roku w okolicach Rycerki na żywiecczyźnie kilka rodzin zachęconych lepszym życiem postanowiło sprzedać swoje stare chaty i za zgromadzone pieniądze kupili bilety na statek. Ich furmanki zostały zatrzymane na granicy Bystrej i Mikuszowic przez policję bielską. Niestety okazało się, że zostali oszukani przez grupę Żydów działających w Oświęcimiu, którzy sprzedali zamiast biletów na statek, kolorowe foldery reklamowe z nadrukami transatlantyków firmy żeglugowej HAPAG (Hamburg Amerikanische Packetfahrt Actien Gesellschaft, ang. Hamburg America Line). Górale byli zrozpaczeni, bowiem nie mieli już domów, do których mogliby wrócić. Dodatkowo wstyd jaki czuli, że dali się tak łatwo oszukać i ograbić spowodował, że nie chcieli wrócić do swej rodzinnej wsi. Pozostali w Mikuszowicach i tam z pomocą fabrykanta Zipsera postawili sobie niewielką chatę, gdzie zaczęli życie na nowo. Sąsiedzi mówili im, że znaleźli w Mikuszowicach swoją Argentynę, która to nazwa pozostała w świadomości mieszkańców. W konsekwencji pozostała gdy oficjalnie jedna z ulic została nazwana ulicą Argentyna. Tak to z wielkiej emigracji galicyjskiej i gorączki argentyńskiej pozostała pamiątka w naszym mieście. Wracając do licznych pośredników, którzy czerpali zysk z wysyłania chłopów galicyjskich za ocean należy wspomnieć, że nasze cesarsko-królewskie Starostwo Powiatowe w Białej ma w tym swój udział. Korupcja wśród urzędników w Galicji była powszechna, zatem i oni przymykali oko na to co wyrabiali oszuści zdzierający ostatnie grosze z ludzi nieświadomych tego jak załatwić wyjazd do Ameryki. Jednak czarę goryczy przelały zeznania jednego z aresztowanych Żydów w Oświęcimiu, który zeznał, że na liście płac hamburskiej agencji znajduje się także najwyższy rangą urzędnik w okręgu administracyjnym Białej, starosta Födrich. Wybuchł skandal a Starostę zawieszono w obowiązkach. Jednak mimo ostrych protestów trybunał nie postawił go przed sądem. Dlatego bialski urzędnik na tak wysokim stanowisku nie został oskarżony, by nie kompromitować powagi cesarsko-królewskiego urzędu na ławie oskarżonych obok żydowskich agentów emigracyjnych. Tak było w 1889 roku, a dziś możemy w Archiwum Państwowym przeglądać dziesiątki listów emigrantów, którzy z okolic Białej wyjechali do Ameryki w poszukiwaniu lepszego jutra. Są one niezwykłym świadectwem tamtych dni. W jednym z nich mąż skarży się na to, że żona zwleka z wyjazdem: „Tyś sobie winna sama gdyż zamiast kupować kostiumów mogłaś te pieniędzy mię posłać tobyśmy już dawno byli razem.” A jeszcze inny nieświadomy tego, że cenzura zatrzymała wszystkie jego dotychczasowe listy nie wie dlaczego żona mu nie odpisuje: „Najdroższa Żono! Ani nie pojmujesz zapewne jak się bardzo niecierpliwie z myślą zawsze o Tobie. Tyle miesięcy już upłynęło, a ja nie mam od Ciebie żadnej wiadomości, już nawet nie wiem gdzie głowę noszę. czasem pomyślę, czy już tam nie żyjesz, czy też może puściłaś się na drogę rozpusty i wstydzisz się do mnie napisać. Jeżeli odbierzesz ten list to pisz do mnie często, to zawsze tam któryś list dojdzie, adresuj tak żeby się tylko dało co kolwiek przeczytać w liście taksamo tylko nasmaruj jako bądź, bo żaden list porządnie napisany Anglia nie puści. Tyle na razie, jeżeli się trzymasz porządnie to przyjmij ten uścisk serdeczny jako od Twego na zawsze.  Zawsze Twój Franciszek”. Inny wykorzystując gotowe kartki pocztowe dla emigrantów przesłał ponad 100 lat temu do domu taki oto wierszyk:

Jak się wszyscy macie:
 Hen w ojczystej ziemi,
 Co tam porabiacie?
 Pomiędzy swoimi?
 Możeście myśleli,
 Że mnie negry wzięli?
 W nieszczęsnej przygodzie,
 Żem utonął w wodzie.
 Że już po mnie, przecie,
 Zginął ślad na świecie?
 O, ja Bogu dzięki.
 Żyję bez udręki,
 Nie myślę o grobie,
 Jestem zdrów i robię,
 Dziś ślę wiadomości,
 Choć w małej ilości.
 Byście się uśmieli,
 Co tu jest wiedzieli:
 Mowa tu ci taka,
 Kiej u nas pokraka:
 "Girl" zwie się dziewczyna,
 "Sen" wołają syna,
 "Porkciapsem" świnina,
 "Wiska" to gorzałka,
 "Stykiem" zwie się pałka,
 "Pejdą" zwą zapłatę,
 A "hauzem" chatę;
 "Siusy"to trzewiki,
 "Najws" noże, nożyki,
 "Het" to jest kapelusz,
 "Dont tocz" znaczy nie rusz,
 "Uacz" to zegarek,
 "Mason" niedowiarek,
 "Kołt" to marynarka,
 "Stemps" to znaczy marka,
 "Bells" to znaczy dzwony,
 A pieniądz to "mony".
 Z niejednego słowa,
 To aż boli głowa.
 Boleść w brzuchu sprawiasz,
 Kiedy je wymawiasz,
 Niema to jak nasza,
 Piękna mowa Lasza!
 Nie ma to jak znany,
 Nasz kraj ukochany!
 Mówią: "u nas bieda"
 I tu darmo nie da
 Nikt ci kęsa chleba,
 Ale robić trzeba:
 Lecz jak człowiek zdrowy,
 To chleb ma gotowy,
 Z nieba mu nie kapie,
 Kto się w głowę drapie,
 A choć niezła płaca,
 Ale ciężka praca!
 A teraz bywajcie,
 Mnie tam wspominajcie,
 Napiszcie mi przecie,
 Jakże tam żyjecie?
 A teraz tu kończę
 Te swoje wywody,
 Niech do mnie napisze,
 Każdy (co tu znaczy "ewrybody")
 Co się u was dzieje.