Jacek Proszyk - własne zapiski

poniedziałek, 27 maja 2019

Jan Sabuda z Bestwiny

Notatka Walerii Owczarz z Bestwiny z 2016 roku, włączona do Archiwum Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej, sygn. 997

Dotyczy: Jan Sabuda ur. 18.10.1894 w Bestwince, zm. 25.08.1942 w KL Auschwitz*
Mieszkał w Bestwinie nr 269. Zginął 25.08.1942 w Obozie Koncentracyjnym w Oświęcim (data z telegramu informującego o zgonie). Żydzi Adolf i Józef Rosenbergowie dwukrotnie ukrywali się u Jana Sabudy. Za pierwszym razem czuli się niepewnie, ponieważ zostali zauważeni i odeszli do Czechowic gdzie później zostali aresztowani i wywiezieni do obozu-więzienia w Mysłowicach, skąd uciekli i ponownie wrócili do Bestwiny do Jana Sabudy, który ich ukrywał (w lutym 1942 roku.). Po jakimś czasie zostali zauważeni, następnie późnym wieczorem została zorganizowana obława domu przez Gestapo i policję.** Przeprowadzono rewizję w domu, dopytywano się o Żydów ale nikt z domowników nie udzielił informacji. Później rewizja nastąpiła w budynkach gospodarczych i znaleziono Rosenbergów w stajni pod żłobem. Aresztowano wszystkich i przewieziono do siedziby Gestapo w Bielsku a potem do obozu. Było to w kwietniu 1942 roku. Losy Żydów nie są znane od tego momentu. Natomiast Jan Sabuda w obozie przebywał jeszcze około 3 miesięcy na co wskazuje otrzymany przez rodzinę telegram z datą śmierci.

* Baza danych Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau podaje datę urodzenia 28.10.1894 Bestwina, zawód: kowal, zginął 20.8.1942 r. w KL Auschwitz]

** mowa tu o niemieckiej policji

Adam Bunsch "Lotnik" - "Sen na skrzydle" - "Bez tytułu"

W 1935 roku Adam Bunsch namalował obraz olejny, który występował pod kilkoma tytułami: "Bez tytułu", "Lotnik", "Sen na skrzydle" [źródło: Adam Bunsch 1896-1969, red. Jerzy Polak, Bielsko-Biała 1992, s. 236]. Praca jest uznawana za zaginioną a jej przedwojenna reprodukcja w kolorze została opublikowana w czasopiśmie Światowid [nr 49 z 7 XII 1935 s. 24]. Obraz przedstawia pilota szybowca który uległ wypadkowi na terenie lotniska w Aleksandrowicach. W tle widać wzgórza i kilka budynków charakterystycznych dla miasta Bielska. Nad lotnikiem stoją trzy kobiety i klęczy jedna.


Dzięki wspomnieniom dra Andrzeja Poraniewskiego z Bielska-Białej, które zanotowałem, można odtworzyć kim są kobiety na tym obrazie. Od lewej:

1. Kazimiera Alberti [patrz: Kazimiera Alberti, patrz także: Kiedy urodziła się Kazimiera Alberti?]

2. Zofia Lipska z domu Majewska (ur. 14 luty 1904, zm. 27 sierpnia 1973, pochowana w Warszawie), żona Wacława Lipschitza-Lipskiego z Bielska. Zamieszkali przed wojną w Bielsku przy ul. Matejki 2. Zofia chętnie sama prowadziła samochód, nawet wpadła kiedyś samochodem do zapory w Porąbce. Mieszkali niedaleko Adama Bunscha. Zofia w czasie wojny działała w AK w Warszawie a po wojnie mieszkała w Bielsku, gdzie prowadziła swój własny sklep z art. technicznymi na Placu Smolki 7. Była współzałożycielką Ligii Kobiet w Bielsku oraz Domu Wypoczynkowego dla Kobiet Ciężarnych w Bielsku Olszówce nr 102 (tam gdzie dziś Szpital Psychiatryczny). Później wyjechała do Warszawy, gdzie w latach 70-tych otrzymała od rządu Londyńskiego order Virtuti Militari IV klasy. Mąż Wacław był lekarzem chorób skórnych i wenerycznych, kapitanem Wojska Polskiego, starszym około 20 lat od Zofii. Urodzony 27 lutego 1888 we Włocławku, syn Eliasza i Reginy Lipschitzów, absolwent Uniwersytetu w Berlinie. W Wojsku Polskim służył od 1919 roku najpierw w Szpitalu Ujazdowskim, obozie jeńców w Strzałkowie oraz szpitalu wojskowym w Bielsku. W 1939 został przydzielony do kadry 5 Okręgu Szpitalnego. Osadzony z innymi polskimi oficerami w obozie w Starobielsku. Został zamordowany przez NKWD w Charkowie między 5 kwietnia a 12 maja 1940 roku.

3. Stanisława Targ (nazywana Tarżanka) dr medycyny, pracowała w szpitalu miejski w Bielsku od 1933 do 1939 roku.

4. Elżbieta Srebro (klęczy obok lotnika), zamieszkała przy ul. Listopadowej 24, żona nauczyciela Kazimierza Srebro z którą miała dzieci. Działała w Towarzystwie Teatru Polskiego w Bielsku.

1918-1919 w Bielsku i Białej

Kilka fragmentów odpisów z dokumentów i publikacji z 1918-1919 roku z Bielska i Białej

-----------------------------------------------------------------  

Protokół 
z 121. zwyczajnego posiedzenia Rady gminy [miasta Bielska] 19 grudnia 1918 roku 
pod przewodnictwem burmistrza Edmunda Eichlera, w obecności wiceburmistrzów dr Viktora Förster i Gustawa Bartuscha oraz radnych gminy: Erwin Bathelt, Emil Bobek, Moritz Braunberg, Otto Bartusch, Franz Chalupa, dr Hans Deutsch, Josef Fadle, Moritz Otto Förster, Karl Fuchs, Philipp Follmer, Theodor Gröger, Johann Gregierczyk, Johann Handel, Franz Hönigsmann, Franz Hruby, Rudolf Kretschmer, Josef Korzeniowski, dr Alfred Michl, Karl Miodonski, Franz Milek, Hugo Nossek, Robert Piesch, radca cesarski Salomon Pollak, Emmerlich Palitza, Karl Pötsch, Josef Prochaska, dr Julius Schmetterling, Viktor Schöja, dr Josef Stekel, dr Ernst Steffan, Karl Strzelany, Stephan Titz, Josef Teichmann, Johann Paul Urbanke, inż. Otto Walczok. Sekretarz: Rudolf Neumann.

(…)

III. Przynależność państwowa [miasta Bielska]

Burmistrz Edmund Eichler złożył raport z rozmów przedstawiciela gminy miejskiej Bielska z władzami Rady Narodowej [Księstwa Cieszyńskiego] w Cieszynie. Na spotkaniu zawarto następujące porozumienie:

1. Przedstawiciele Bielska udzielili i złożyli następujące wyjaśnienia w imieniu burmistrza i radnych gminy: „W imieniu Urzędu Burmistrza i Rady Gminy autonomicznego miasta Bielska oświadczamy, że uznajemy obecne administrowanie Wschodniego Śląska przez Radę Narodową [Księstwa Cieszyńskiego] do czasu ostatecznej decyzji Konferencji Pokojowej o państwowej przynależności tego kraju i obiecują, że będziemy przestrzegać obowiązujących ustaw i dekretów, a dyspozycje wydawane przez Radę [Narodową Księstwa Cieszyńskiego] będą sumiennie wypełniane.”

2. Przedstawiciele Rady [Narodowej Księstwa Cieszyńskiego] uznają miasto Bielsko i należące do niemieckiego okręgu wyborczego (deutschen Reichsratswahlkreis) osiem niemieckich wiosek w tej okolicy za terytorium niemieckiego obszaru osadniczego (deutsches Siedlungsgebiet), której instytucje narodowe i kulturalne powinny pozostać nietknięte.

3. Uznaje się pełną autonomię miasta Bielska zgodnie z obowiązującymi przepisami. W szczególności jest podtrzymany narodowy stan posiadania, szczególnie w odniesieniu do dzisiejszych napisów, lokalnych obwieszczeń, wewnętrznego niemieckiego języka urzędowego władz lokalnych. W kwestii umieszczania polskich emblematów bielscy przedstawiciele stoją na stanowisku, że będzie ku temu okazja po ostatecznych decyzjach Konferencji Pokojowej. Przedstawiciele miasta nie mogą zgodzić się na życzenie przedstawicieli Rady [Narodowej Księstwa Cieszyńskiego], aby już teraz umieścić polskiego orła nad bielskim urzędem burmistrza, ponieważ do tej pory nad tym urzędem nie był umieszczany austriacki orzeł, a jedynie herb miasta. Decyzja w tej sprawie jest zastrzeżona dla Rady Miejskiej.

4. W kwestii obowiązku służby wojskowej, przedstawiciele Rady [Narodowej Księstwa Cieszyńskiego] oświadczają, że nie mogą uprzedzać decyzji Rządu warszawskiego w tej sprawie, która już zarządziła mobilizację. Polska została uznana za potęgę wojskową i obecnie prowadzi walki na swej wschodniej granicy to jednak nadal obowiązują państwo polskie zarządzenia wojskowe starej Austrii. Przedstawiciele Bielska oświadczają, że ludność nie może wyrazić zgody na zastąpienie starego militaryzmu przez nowy i że pogląd ten jest również szeroko rozpowszechniony w kręgach ludności polskiej. Sekretarz partii socjaldemokratycznych robotników w Bielsku, radny Stephan Titz mówi, że robotnicy pod żadnym pozorem nie pozwolą w przyszłości na przymus wojskowy. W przyszłości siły wojskowe powinny służyć jedynie celom utrzymania pokoju i bezpieczeństwa. Po rozmowie z wojskowym pełnomocnikiem Rady [Narodowej Księstwa Cieszyńskiego] w innym pomieszczeniu, przedstawiciele polskiej Rady Narodowej informują, że mobilizacji można poddać jedynie w grupie wiekowej od 21 do 23 roku życia. Rekruci musieliby wziąć udział w trzymiesięcznym szkoleniu. Powinny zostać uznane także uzasadnione powody zwolnienia ze służby wojskowej.

5. Na życzenie pracowników kolei stacji Bielsko, język niemiecki powinien zostać utrzymany jako język urzędowy zgodnie z obietnicą dyrekcji kolei w Krakowie. Rada Narodowa jest gotowa użyć swoich wpływów aby wypełnić to życzenie.

6. Obiecane zabezpieczenie niemieckich urzędników państwowych, nauczycieli państwowych, urzędników kolejowych i nauczycieli w ich roszczeniach materialnych oraz by ich pozostawić na obecnych stanowiskach. Pan Radny dr Jan Michejda złożył następujące oświadczenie: „W imieniu polskiej Rady Narodowej [Księstwa Cieszyńskiego] oświadczam, że absolutnie nie ma mowy o jakichkolwiek zmianach w istniejących instytucjach na terytoriach niemieckich w okresie przejściowym. Wręcz przeciwnie, jako przedstawiciele Państwa Polskiego zajmujemy stanowisko, że musimy traktować Niemców w taki sposób, aby czuli się jak równoprawni obywatele. Oczywiście nie dotyczy to tych, którzy w wyniku publicznej agitacji osłabiają istniejącą władzę.”

7. Przedstawiciele miasta wyrażają pragnienie, aby wszystkie pisma i dekrety były kierowane przez wyznaczony urząd Rady Narodowej [Księstwa Cieszyńskiego] do urzędu gminy miasta [Bielska], aby uniknąć arbitralności, szczególnie czynników militarnych.

8. Przedstawiciele Rady [Narodowej Księstwa Cieszyńskiego] wyjaśniają w związku z powołaniem Wschodnio-Śląskiej Komisji Szkolnej (Ostschlesischen Schulkommission), która ma reprezentować Śląską Okręgową Radę Szkolną (des schlesischen Landesschulrates), że instytucja została ustanowiona już jakiś czas temu, a zatem zmiany, ponieważ dotyczą tylko okresu przejściowego, są obecnie niemożliwe do przeprowadzenia. Przy ostatecznym uregulowaniu stosunków Niemcy w Polsce powinni całkowicie autonomicznie zarządzać swoim systemem edukacji i w tym celu powołać departament niemiecki w Ministerstwie Edukacji w Warszawie. Przedstawiciel miasta Bielska skarży się, że w niemieckich szkołach średnich i seminariach, które stanowią obecnie większość na Wschodnim Śląsku, przeprowadzali kontrolę polscy inspektorzy szkolni. Z kolei dr Jan Michejda stwierdza, że  inspektorzy są całkowicie neutralni, co zostało zakwestionowane przez przedstawicieli miasta Bielska. Postulują by dwóch niemieckich przedstawicieli Komisji Szkolnej wyznaczonych przez miasta Bielsko i Cieszyn powinno zostać powołanych przez Niemiecką Radę Ludową na Wschodni Śląsk (deutschen Volksrat für Ostschlesien).

9. Obiecane są środki na pomoc żywnościową.

(…)

Radny gminy [miasta Bielska] Johann Handel zapytuje, czy zaprezentowane przez pana burmistrza porozumienia z Radą [Narodową Księstwa Cieszyńskiego] zostały sporządzone na piśmie. Otrzymał odpowiedź, że dopiero należy zredagować i podpisać wspólny protokół.

Wiceburmistrz dr Viktor Förster zwraca uwagę, że kancelaria burmistrza zawsze działa w ścisłym porozumieniu z polskimi władzami cywilnymi i wojskowymi w celu utrzymania spokoju i porządku oraz polityką, która znalazła pełne poparcie rady gminy. Dlatego jest tym bardziej godne ubolewania, że nieodpowiedzialne czynniki zagrażają temu porozumieniu i sprowadzają poważne zagrożenia dla urzędu i miasta. Bowiem rozpowszechniane są obecnie bezsensowne plotki, że na Wschodnim Śląsku dojdzie do walk między Polakami a Czechami, oraz że Bielsko ma być wtedy okupowane przez wojska czeskie, itd. Zbyteczna gadanina, ponieważ wszelkie takie wiadomości są całkowicie nieuzasadnione sytuacją, a takie okoliczności byłyby dla nas niepożądane, ponieważ nie życzymy sobie stać się polem walki. Spór między Polską a Czechami odbędzie się przed innym forum.
(…)

-----------------------------------------------------------------

Pismo Żydowskiej Rady Ludowej w Białej do magistratu Miasta Białej z 22 lutego 1919 roku:

Do szanownego
MAGISTRATU
Królewskiego wolnego miasta Białej

Zgromadzenie żydowskich wyborców, które odbyło się 13 stycznia 1919r., postanowiło powołać do życia Radę Ludową i wybrało tych wymienionych panów jednomyślnie do Żydowskiej Rady Ludowej w Białej: dr Abraham Jakob Mark [rabin], dr Siegmund Bergman, inż. Leopold Feiner, Adolf Huppert, Heinrich Gerstenfeld, Jakob Pasternak, Karl Weiss, Isidor Riess

Wojna światowa doprowadziła do rozbudzenia świadomości swojej narodowości również wśród  małych narodów.
Żądanie uznania narodowości żydowskiej, która do tej pory była reprezentowana jedynie przez niewielką grupę, stało się teraz niepodważalnym postulatem szerokich rzesz narodu żydowskiego.
Losy narodu żydowskiego w ubiegłym stuleciu dowodzą na wszystkich etapach, że próba asymilacji nie może prowadzić do pożądanego celu, ponieważ jest sprzeczna z charakterem i instynktem mas po obu stronach.
Jest to sprzeczne z zasadą wolności, jeśli Żydzi do tej pory byli zmuszani do przyłączenia się do innych narodów, co zresztą pod każdym względem jest również zagrożeniem dla Żydów, że są oni czynieni odpowiedzialnymi przez naród przeciwnej strony za to jednostronne stanowisko.
Żydzi chcą uwolnić się od przymusu bycia tylko takimi, jakimi są zawsze postrzegani,  właśnie jako Żydzi.
W uznaniu słusznych postulatów Żydów, co leży nie tylko w ich własnym interesie, ale także w interesie każdej mniejszości narodowej, w interesie etyki ogólnej, sporo państw uznało już narodowość żydowską, na co wskazuje fakt, że przedstawiciele narodu żydowskiego zostali dopuszczeni do udziału w konferencji pokojowej [w Wersalu].
Na pewno nie jest naszym zamiarem zamknięcie oczu na błędy, które są właściwe wielu naszym obywatelom, ale z drugiej strony wiemy również, że większość tych niekorzystnych właściwości poszczególnych warstw żydowskich* tylko przeszkadza w swobodnym rozwoju zdolności osób urodzonych w narodzie żydowskim, i że te właściwości zostaną wykorzenione przez nacechowane życzliwością oświecenie żydowskich mas i odpowiednie celowe kształcenie młodzieży.
Opierając się na tej podstawie, Żydowska Rada Ludowa chce, aby jej zadaniem było zachowanie politycznych, kulturalnych i gospodarczych interesów narodu żydowskiego. Chce pomóc stworzyć warunki, które zapewnią pokojowe i zgodne współistnienie Żydów z resztą społeczeństwa i państwa, którego wiernymi i oddanymi obywatelami nadal chcą być.
Rada Ludowa chce we współpracy z pokrewnymi stowarzyszeniami o podobnych zapatrywaniach na całym świecie uwolnić często niewykorzystane siły narodu żydowskiego i poprzez wpływ na wybór zawodu i kształcenie zawodowe doprowadzić do uzdrowienia nienormalnej struktury zawodowej.
Z męską otwartością chcemy współpracować z naszymi przeciwnikami, aby starać się oczyścić istniejące i powstające w przyszłości różnice, ale musimy domagać się pełnej równoważności we wszystkich sprawach.
To w zarysie powinny być wytyczne działalności Żydowskiej Rady Narodowej w Białej.
Jednocześnie, pozwalając ustanowionemu zarządowi ogłosić rozpoczęcie działalności, prosi, by szanowny magistrat udzielił życzliwości i poparcia aspiracjom Ludowej Rady Żydów
- / Adolf Huppert / -  [22 luty 1919]

*(niekorzystnych właściwości poszczególnych warstw żydowskich) – mają tu na myśli chasydów rabina Arona Halberstamma, którzy się odcięli od działań Ludowej Rady Żydowskiej i szybko uznali nowe polskie władze, którym się podporządkowali.
-----------------------------------------------------------------

Klemens Matusiak, Walki o Ziemię Cieszyńską w latach 1914-1920, Cieszyn 1930.

(fragmenty)

Łatwo stąd zrozumieć, że ludność polska na Śląsku z obawą patrzała w przyszłość, że tylko wargami mówiła o potrzebie zwycięstwa Austrji, sercem zaś stanęła natychmiast po stronie koalicji. Treść rozumowania była następująca: Chociaż z koalicją zwycięży jeden z wrogów Polski, Rosja, to jednak inne państwa koalicyjne, nam przychylne, nie dopuszczą do pozbawienia nas tak praw, jakby to uczyniły mocarstwa centralne w razie zwycięstwa. Dlatego naszem dążeniem było, by w razie zwycięstwa koalicji, do Rosji dostały się wszystkie ziemie, zamieszkałe przez Polaków, a więc: Cieszyńskie, G. Śląsk, Poznańskie, Pomorze, Prusy Wschodnie, no i naturalnie Galicja. Tak połączeni możemy nie bać się Rosji, gdyż gospodarczo i kulturalnie górować będziemy nad Moskalami, tem więcej, że jaką taką autonomję dostaniemy. Tak kombinowali wszyscy gorący patrjoci śląscy, tak i ja wnioskowałem. Mój Boże! Któż mógł przypuszczać, że w wojnie tej stanie się cud i wszyscy trzej wrogowie Polski upadną, a Ojczyzna nasza wstanie samodzielna z martwych i nawet jednego z nich w pierwszym dniu życia rozgromi. Optymistę, wierzącego na początku tej wojny w powstanie samodzielnej Polski, uważalibyśmy za warjata, tem więcej, gdyby powiedział, że do Polski tej należeć będą Kongresówka i Galicja i pół Cieszyńskiego i Śląsk Górny, Poznańskie i Pomorze i Wileńskie! Nie, to było nie do pomyślenia, to byłoby nam mózgi rozsadziło i zrobiło nas warjatami z ogromnej radości. Hosanna! Stało się tak!

W niedługim czasie po przewrocie Niemcy w Bielsku poczuli się na siłach, tern więcej, że uzbroili się w broń wojskową z koszar żołnierskich. Utworzyli t. zw. Bürgerwehr i stworzyli sobie maleńkie niemieckie państewko. Tylko jeden dworzec kolejowy w Bielsku miał swoją załogę polską.
„Bürgerwehr" tak się rozzuchwaliła, że z budynku pocztowego zrzuciła na ziemię orła polskiego i zdeptała.
Na wiadomość o tem, generał Aleksandrowicz przybył z wojskiem cieszyńskiem i żywieckiem do Bielska, tu ustawił oddziały w szyku bojowym, karabinami maszynowemi opanował ulice, a następnie sam z por. Figną udał się do magistratu.
- Ja was szponami mojemi rozdrapię w kawałki i butami zdepcę na błoto, jeśli wy słuchać nie będziecie! - wołał do butnego z początku, później poskromionego prezydjum miasta.
Bielsko uległo i „Bürgerwehr" musiała uroczyście przedefilować przed niedawno zrzuconym herbem polskim, a ojcowie miasta imieniem swych obywateli przyrzekli ściśle stosować się do rozkazów Rady Narodowej.

W piątek, 24 stycznia po południu wyjechałem z chorążym Szewczykiem do Bielska, wezwany tam w sprawie internowania Czechów i celem poznania sytuacji na naszych tyłach. Z około dziewięćdziesięciu internowanych wysłałem coś sześćdziesięciu do obozów pod Krakowem, resztę puściłem do domu. Starosta bielski, dr. Podczaski, wypowiedział się, że jak długo nie cofamy się z Cieszyna, nie potrzebujemy się z Bielska niczego złego obawiać. Źle jednak będzie w razie odwrotu. Wtenczas Niemcy bielscy, którzy mają zorganizowaną „czerwoną gwardję", uderzą w nas z tyłu, a on z pewnością, jako Polak, zostanie natychmiast aresztowany.

Myślałem zwerbować większy oddział ochotników, któryby potrafił zaszachować Bielsko na wypadek buntu, względnie pójść wojskom naszym na pomoc. Okazało się jednak, że ludność, wyczerpana moralnie długoletnią wojną, jest zniechęcona do jakichkolwiek poczynań wojskowych.

Bielsko zastałem w stanie wielkiego podniecenia. Na ulicach pokazali się w znacznej liczbie oficerowie z byłej armji austrjackiej z czerwoną rozetą na czapce. Była to oznaka czerwonej gwardji. Obywatele Niemcy byli należycie uzbrojeni zabranymi po przewrocie karabinami z magazynów wojskowych. W tych warunkach porozumiałem się szybko z komendą Placu w Białej: z majorem Kubinem i por. Kańskim i rozpoczęliśmy energiczną kontrakcję. Przedewszystkiem internowaliśmy kilkudziesięciu najbardziej podejrzanych Czechów i czechofilów, wezwaliśmy afiszami ludność do zwrotu karabinów wojskowych i innego sprzętu bojowego pod grozą kary śmierci i równocześnie przeprowadziliśmy rewizje domowe.

Zarządziłem też na własną odpowiedzialność cenzurę listów na poczcie w Bielsku, którą to funkcję objął por. Nowak. Represje powyższe okazały się skuteczne tem więcej, że spowodowały dłuższe lub krótsze aresztowania obywateli, a nawet jednej Niemki, damy znanej i wpływowej.

Wysłała ona list polecony do córki na Morawach, w którym to liście wyzywała podle na Polaków. Internowana zachowywała się wyzywająco i dopiero, kiedy zobaczyła otwarty swój list w mojem ręku, zbladła i uderzyła w pokorę. Od starosty Podczaskiego, do którego udała się o pomoc, otrzymała tylko ostrą reprymendę.

-----------------------------------------------------------------

Antoni Mikulski, Z pamiętnych dni. Garść wspomnień z przeżyć w listopadzie 1918 w Białej małop., Biała 1929

(fragmenty)

(…) Nadszedł dzień 31. października 1918 r, Wieści z Krakowa i innych okolic zwiastowały, że chwila decydująca już bardzo blisko. Ostatni bodziec wyszedł od wojskowych, oficerów-Polaków 55 p. p., stacjonowanych w Bielsku, Pułk ten (dawny tarnopolsko-brzeżański) złożony był z żołnierzy samych prawie Rusinów, a korpus oficerski był polski, Już 30. października otrzymały komendy pułków polecenie z komendy korpuśnej w Krakowie, by dowództwo nad formacjami, złożonemi z żołnierzy polskich, oddać w ręce oficerów polskich, nad formacjami, złożonemi z Czechów, w ręce oficerów czeskich i t. d. Pułk 55 p. uważany był za pułk polski, to też komenda nad nim miała przejść i przeszła w ręce polskie.  Niezapomniana jest dla mnie chwila, gdy w dniu 31-go października przed południem otrzymałem od porucznika 55. p. p., Bolesława Kańskiego z Bielska list, w którym prosił imieniem własnem i oficerów-Polaków tegoż pułku o wyznaczenie godziny, w której mógłby na moje ręce, jako działacza narodowego w Białej, złożyć z kolegami przysięgę na wierność Polsce! Rozrzewniony głęboko, odpowiedziałem natychmiast telefonicznie, że nie godzien jestem takiego zaszczytu, że mógłbym tak samo w jego ręce tę przysięgę złożyć, że jednak porozumiem się z innymi działaczami w Białej i wyznaczymy godzinę i miejsce, gdzie wzajemnie ustalimy odpowiednie wytyczne postępowania i zobowiążemy się do działań na rzecz zmartwychwstałej Polski. Porozumiałem się też zaraz z ś. p. Alojzym Jahlem, sekretarzem Rady Powiatowej, Ignacym Steinem, dyrektorem gimnazjum i innymi i na godzinę 9 wieczorem zwołaliśmy wielkie zebranie bialskiej Polonji do lokalu Czytelni Polskiej przy pl. Józefa (dziś plac Wolności). Pewni pomocy ze strony wojskowych - Polaków z otuchą patrzyliśmy w przyszłość. By nie rozpraszać akcji, próbowaliśmy raz jeszcze rokowań z P. P. S. w kierunku zjednoczenia akcji. Prowadził je dyr. Stein w mojej obecności z dr. Grossem, Rokowania nie dały jednak rezultatu. Po południu na godzinę 4-tą zwołała P, P. S, wiec robotniczy na plac Józefa. Deszcz zimny, choć niegwałtowny, przy znacznem obniżeniu temperatury, siekł niemiłosiernie i nie sprzyjał zebraniu. Robotnicy i robotnice, powracający z fabryk i śpieszący przed świętem do domów, nie wykazywali zbytniego zainteresowania wiecem, przystawali na chwilę, poczem opuszczali zebranie. Do znękanych ekonomicznie nie przemawiały hasła „wolnej Polski ludowej”, - zdawali się być na wszystko obojętni i zdeterminowani. Na wiecu przemawiali: dr. Gross i dr. Seidl i przy niewielkim komplecie uchwalono jakąś rezolucję. O naznaczonej godzinie 9-tej zapełniły się sale Czytelni Polskiej przedstawicielami Polonji obojga płci, Lokal nie mógł pomieścić wszystkich, - musiano otworzyć drzwi, by pozostałym w sieni umożliwić przysłuchiwanie się obradom.
Entuzjazm wywołało zjawienie się oficerów 55. p. p. z porucznikiem Kańskim i Wiśniewskim oraz lekarzem pułkowym (nazwiska nie pomnę) na czele. Obrady, pełne projektów, przeciągnęły się długo. Dobrze po północy opuściliśmy lokal Czytelni, ustaliwszy cały tok postępowania. Hasłem dla wszystkich było: Polska jest! Dla niej wszyscy ofiarują wszystko, gdy będzie trzeba i życie.

(…)

Dzień 1-go listopada 1918 (piątek) wstał piękny, lecz mroźny. Jakkolwiek zapowiedziane ogólno - polskie zebranie miało się zacząć dopiero o godz. 10-tej, - przedstawiciele Polonji napływać zaczęli do seminarjum już po godz. 9-tej, gromadząc się narazie w sali konferencyjnej zakładu. Najbliższe minuty okazały, że trzeba działać szybko, bez długich narad. Chwila była niezmiernie poważna i brzemienna.
Młody student gimnazjalny (członek tajnej P. O. W., Rafał Ryżewski) wpada do sali konferencyjnej, przynosząc wieści z Krakowa (gazet nie było) o dokonanem rozbrojeniu jenerałów austrjackich, objęciu komendy przez brygadjera Roję i odczytuje głośno przywieziony ze sobą afisz z apelem bryg. Roji do wstępowania w szeregi wojsk polskich.
Wiadomości elektryzują obecnych!
Za chwilę wpada ktoś inny z doniesieniem. że hakatyści bielscy, przybrani w szarfy i odznaki wszechniemieckie, idą ku Białej, wygrażając się i śpiewając: „Deutschland, Deutschland über alles!”
Chwila - godzina - a może przyjść do starć i rozlewu krwi, do którego nie chcielibyśmy dopuścić za żadną cenę. Każda chwila ociągania się może być drogo opłacona. Podczas, gdy powoli gromadzą się w budynku seminarjum uczestnicy zapowiedzianego zebrania, gromadzę u siebie w kancelarji wybitniejszych pracowników kresowych, a przedstawiwszy powagę położenia, proponuję bez zasięgania opinji, mającego się odbyć zebrania, utworzenie natychmiastowe „Komitetu Narodowego”, złożonego z 7 osób. Ponieważ miałem już wiadomości o utworzeniu w Krakowie Polskiej Komisji Likwidacyjnej (P. K. L.) według klucza partyjnego (przewodniczyli jej: ś. p. Aleksander Skarbek (narod. Demokr.), ś. p. Tadeusz Tcrtil (polski dm.), Wincenty Witos (piastowiec) i Ignacy Daszyński (socjalista) - zaproponowałem podobny klucz partyjny przy utworzeniu Komitetu Narodowego w Białej. Po targach i debatach zgodzono się, by do tegoż Komitetu weszli: Dr. Antoni Mikulski, dyrektor sem. naucz. T. S. L (nar. dem.), Józef Braszka, prof, gimn. (piastowiec), Karol Rybarski, prof, gimn, (narod. dem,), Ignacy Stein, dyrektor gimn. T. S. L. (bezpartyjny, skłaniający się ku polskiej demokracji) oraz Adela Domanusowa, nauczycielka, dr. Daniel B. Gross, adwokat i dr. Wilhelm Seidl, lekarz - wszyscy troje jako przedstawiciele P. P. S. (…) Siedzibą jego był gmach seminarjum T. S. L. przy ulicy Komorowickiej. Pierwszem usiłowaniem Komitetu było dążenie do uspokojenia rozwydrzonych burszów niemieckich w Białej i Bielsku. Połączenie telefoniczne z koszarami i por. Kańskim wystarczyło, by por. Wiśniewskiego z małym oddziałem i karabinem maszynowym sprowadzić do centrum Bielska. Usadowił się on ze swą kompanijką i ze swą „maszynką” na „Wzgórzu” (Stadtbergu), tuż naprzeciw kawiarni i momentalnie ochłodził zapały wszechniemieckie.

(…)

Niemcy, zabrawszy dość broni i amunicji, tworzyli także milicję i zamierzali przeciwstawić się poddaniu się jakimkolwiek władzom polskim. Upojeni dotychczasową wyłącznością terytorjalną - Bielsko było miastem o własnym statucie, godząc się częściowo na fakt, że Austrji już niema - snuli plany o jakiejś republice bielsko -śląskiej, motywując swe stanowisko tem, że na wyspę językową (Sprachinsel), której nie można włączać do „jakiegoś nowego państwa polskiego”, mają zagwarantowane dawne prawa, od których nie odstąpią. (…) …w parę dni potem dyktował już w Bielsku warunki dowódca wojsk polskich na Śląsku, ś. P. jenerał Aleksandrowicz, a i to musiał przeżyć w kilkanaście dni potem, że Niemcy bielscy oficjalnie i publicznie musieli oddać cześć godłu państwowemu, t. j. Orłowi polskiemu, który własnoręcznie musieli zawiesić na gmachu pocztowym, gdy poprzednio zawieszone godło bursze niemieccy w nocy zrzucili.

(…)

Garści tych wspomnień nie można nie zakończyć kilku uzupełnieniami, ilustrującemi nastroje chwili.
Gdy w pierwszych dniach rozeszły się wiadomości o rozruchach antysemickich w powiecie chrzanowskim i oświęcimskim, wśród ludności żydowskiej Białej powstał istny popłoch. Synowie Izraela bali się bardzo o swe skóry i majątki, - a choć Komitet zapewniał ich, że bierze w opiekę wszystkich obywateli bez różnicy wyznania i narodowości, dążyli wszelkiemi sposobami przy pomocy swego protektora (dr. Grossa) do utworzenia milicji żydowskiej, któraby ich miała bronić przed napadami! Wznawiano tę sprawę kilkakrotnie na obradach Komitetu, który ją stale odrzucał, potępiając wszelkie dążenia separatystyczne!

--------------------------------------

Prezydium Sądu Krajowego Wyższego

Treść:  Tymczasowe rozporządzenie językowe dla Śląska cieszyńskiego.

W sprawie języku urzędowego u władz sądowych na Śląsku cieszyńskim wydaję w porozumieniu z Radą Narodową Śląska cieszyńskiego na podstawie upoważnienia udzielonego mi przez Polską Komisyę Likwidacyjną następujący zarządzenie:

Językiem urzędowym u władz sądowych w okręgu cieszyńskim jest język polski. Uwzględniając mniejszości narodowe i niedostateczną znajomości języka polskiego u sędziów dozwala się w czasie przejściowym następujących wyjątków:

1./ Dopuszczalne są podania i skargi w języku niemieckim i czeskim.
2./ Dopuszczalne jest spisywanie protokołów w sprawach cywilnych i karnych w języku niemieckim, jeżeli w czynności sądowej biorą udział strony narodowości niemieckiej.
3./ Załatwienie sądowe należy wypracować w języku urzędowym, o ile jednak rozchodzi się o strony narodowości niemieckiej można podanie i skargi wniesione w niemieckim języku załatwiać w tymże języku, o ile nie rozchodzi się o krótkie i częściej powtarzające się załatwienia mogą sędziowie niewładający dostatecznie językiem polskim załatwiać sprawy bez względu na strony i język podania w języku niemieckim.
4./ Wezwanie dla stron, świadków i znawców należy wygotować w języku urzędowym, o ile wszakże wezwania odnoszą się do stron niemieckich, można je wygotować i doręczać w języku niemieckim.
5./ Wyroki i uchwały należy wygotować i doręczać w języku urzędowym. Strony narodowości niemieckiej otrzymują wygotowania w języku niemieckim. Gdy obie strony są narodowości niemieckiej, wystarczy referat wyroku w języku niemieckim. Gdy zaś rozchodzi się o strony narodowości polskiej a referent nie włada w takim stopniu językiem polskim, aby mógł referat w polskim języku sporządzać. Tłumaczenie ma wypracować odnośny referent lub inny ze sędziów władający należycie polskim językiem. Jeżeli referent nie włada dostatecznie polskim językiem i tłumaczenia nie da się uskutecznić na miejscu przy pomocy innego sędziego – należy przedłożyć względnie przesłać niemiecki referat wyroku lub uchwały do przetłumaczenia Prezydium sądu obwodowego /Biuro dla tłumaczeń/ w Cieszynie.
6./ Wyroki cywilne i karne ogłasza się w języku stron.
7./ Ogłoszenia przeznaczone dla publiczności, konkursy, edykta, itp. należy wygotować w polskim języku a o ile rozchodzi się o miasto Bielsk i okoliczne gminy niemieckie, a to Aleksandrowice, Kamienicę, Komorowice, Międzyrzecze, Mikuszowice, Stare Bielsko, Wapiennicę /w bielskim powiecie położone/ i o miasto Cieszyn w języku polskim i niemieckim.

Sędziowie i inni pracownicy sądowi powinni przyswoić sobie w jak najkrótszym czasie dokładną znajomość języka polskiego w słowie i piśmie, gdyż po upływie dwóch lat znajomości języka urzędowego będzie warunkiem dalszego pozostania w służbie.

Prezydium Sądu Krajowego Wyższego
Kraków, dnia 4. Stycznia 1919 r.

----------------------------------------------------------

Dowództwo Garnizonu Bielsko-Biała
Komenda placu

Zaproszenie

Po długich latach niewoli porzucił Naród Polski z siebie w roku 1918 jarzmo ciemięzców.
Dzielnica Małopolski była pierwszą, która śmiało i odważnie wystąpiła z końcem października 1918 r. czynnie przeciwko zaborowi austryjackiemu. Pamięć tego bohaterskiego wzmagania się społeczeństwa Polskiego, a przede wszystkim szlachetny poryw żołnierza nie może przejść bez echa. Przewrót w Małopolsce dał przykład innym dzielnicom i doprowadził do zjednoczenia Ziem Polskich.
Rocznica przewrotu 1 listopada 1918 r. – to święto w całej Polsce po wieczne czasy, jako dzień Zmartwychwstania.
Do wzięcia najliczniejszego udziału w „Uroczystej Akademii”, która się odbędzie  dnia 31.X.1920 r. o godz. 8-ej wieczór w Sali hotelu pod „Czarnym Orłem” i nabożeństwach solennych dn. 1 listopada 1920 r. w Bielsku w kościele parafialnym o godzinie 8-ej, w kościele ewangelickim o godzinie 9-ej 30, w bożnicy o godzinie 11-ej. W Białej o godz. 8-ej w kościele parafialnym o godz. 9-ej minut 30 w kościele ewangielickim, o godzinie 11-ej w bożnicy. Najgoręcej i najuprzejmiej P.T. Rodaków i Obywateli bez różnicy wyzwań i przekonań politycznych zaprasza

Uniwersytet Żołnierski
Garnizon Bielsko-Biała.
Bielsko-Biała, dnia 27 października 1920.

Osias Schmelz

Natknąłem się dziś w gazecie "Neue Freie Presse" z 1916 roku na nekrolog Osiasa Schmelza, z którego wynika, że zmarł w Wiedniu podczas leczenia sanatoryjnego 2 listopada 1916 roku w wieku 74 lat. Był prezesem firmy Schmelz & Reich w Bielsku, gdzie cieszył się ogólną sympatią i uznaniem za swój skromny i przyjazny charakter oraz wieloletnią aktywną działalność w dziedzinie pomocy humanitarnej. Działał w wielu stowarzyszeniach dobroczynnych, między innymi B-B Isr. Freitischverein, Chewra Kadischa. W latach osiemdziesiątych XIX w. zajmował się handlem drzewem w Oświęcimiu a potem w Wadowicach. Z żoną Bertą z domu Friedmann mieli kilkoro dzieci. Między innymi Emila, który ukończył Wydział Prawa Uniwersytetu Wiedeńskiego i córkę Martę, która zmarła 7 maja 1913 roku i pochowana jest obok ojca.

Na cmentarzu żydowskim w Bielsku-Białej zachował się fragment nagrobka Ozjasza Schmelza (zmarł ok. 1916) na którym znajduje się następująca inskrypcja: „Kamień świadkiem, obwieszczającym prawość człowieka. Niemądry to zwyczaj, z przesadą połączony. Wielu poszukuje sensu życia i staje przed nierozwiązalną zagadką. Stąd moja decyzja: Tylko moje usta niech oznajmiają, co we mnie było godne pochwały, nigdy obce. Mimo, że jako istota z krwi i kości błądziłem, Bóg dał mi serce czyste. Błądzenie moje było ludzkie – przesadzając, brałem wiele spraw zupełnie błahych za ważne i istotne. Pragnienia mego serca ziściły się tylko rzadko i w niewielkim zakresie. Wdzięczny za dobro, godziłem się, chwaląc Boga, także ze złem. Jaki był sens mego życia? Próbą odpowiedzi byłyby jałowe rozmyślania. U kresu swoich dni duch mój spodziewa się tam, u góry, zgłębić tajemnicę i uchylić zasłonę!”.

Hans Schmetterling vel Jan Smeterlin - pianista

Jan Smeterlin – sławny polski pianista, przyjaciel Karola Szymanowskiego i znakomity kucharz-hobbysta urodził się w Bielsku w 1892 roku, zmarł w 1967 w Londynie. Dokładnie na podstawie księgi urodzeń Izraelickiej Gminy Wyznaniowej w Bielsku (Israelitische Kultusgemeinde in Bielitz) można stwierdzić że Jan Smeterlin urodził się 7 lutego 1892 w Bielsku jako Hans Schmetterling. Jego ojcem był dr Juliusz Schmetterling adwokat w Bielsku, matką Amalia córka Mosesa i Josefiny Schetterlingów. Rodzice Jana - Juliusz i Amalia byli kuzynostwem w pierwszym stopniu pokrewieństwa. Rodzina Schmetterlingów przybyła do Bielska z galicyjskiego Grzymałowa koło Husiatynia. (nr aktu urodzenia: 1482/1892). Co ciekawe pianista Hans Schmetterling spolszczył swoje imię i nazwisko na Jan Smeterlin i często zaznaczał swoje przywiązanie do kultury polskiej. Natomiast jego ojciec dr Juliusz Schmetterling należał w Bielsku do żydowskiej frakcji asymilatorów proniemieckich, z której to sprawował mandat członka Zarządu Gminy Żydowskiej w Bielsku i znany był z bardzo proniemieckiego nastawienia społeczno-politycznego.
Jako Hans Smetterling koncertuje do 1923 roku kiedy to na łamach "Neues Wiener Journal" pojawia się zapis: Jan Smeterling. Rok później w "Neues Wiener Tagblatt" anonsy koncertowe podpisane są jako: Jan Smeterlin.

"Signale für die musikalische Welt" Berlin, nr 45 z 1925

„Płowa Bestia” Paweł Wiedermann

 „Płowa bestia: Powieść” to tytuł książki autorstwa Pawła Wiedermana, opublikowana w Monarchium w 1948 roku w języku polskim przez EUCOM Civil Affairs Division, Authorization Number UNDP (nr 219) i liczy 415 stron. Natknąłem się na nią przypadkowo przy badaniu historii Żydów na Górnym Śląsku. Zupełnie przypadkowo udało mi się nabyć jej egzemplarz. Z biegiem czasu starałem się informować o niej badaczy zajmujących się tematyką Zagłady Żydów na Górnym Śląsku. Mimo, że jest to pozycja niezwykle ważna w poznaniu dziejów organizacji i funkcjonowania gett na Górnym Śląsku niewielu badaczy o niej wie.

Obecnie na świecie w bibliotekach znajduje się 17 egzemplarzy (Niemcy 2, Francja 1, USA 11, Izrael 3). W Polsce żadna biblioteka nie ma oryginału. Z mojego prywatnego egzemplarza wykonałem kserokopię dla biblioteki IPN w Katowicach i biblioteki Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Chciałem wypożyczyć egzemplarz Bibliotece Śląskiej w Katowicach celem zdigitalizowania i udostępnienia na portalu Śląskiej Biblioteki Cyfrowej. Mimo wielkich chęci prawa autorskie zabraniają jej udostępnienia cyfrowego, bowiem nie minęło 70 lat od śmierci autora.

Powieść Wiedermana to ważne źródło do poznania dziejów martyrologii żydowskiej w latach 1939 - 1945. Wprawdzie, akcja jej rozgrywa się na niewielkim obszarze a mianowicie na t.zw. Górnym i Wschodnim Śląsku, lecz mimo to wykracza ona treścią swoją daleko poza te ciasne granice. Albowiem Niemcy w dziele niszczenia Żydów działali wszędzie według jednolitego, z góry opracowanego planu, a my Żydzi tak samo wszędzie reagowaliśmy. Jest jeszcze inny wzgląd, dla którego opowieść niniejsza ma charakter ogólny. Główna jej postać,
prezes Rady Starszych sosnowieckiego getta Mojżesz Merin, miał ambicje polityczne na miarę europejską, pisząc o nim trudno nie zahaczyć o wszystkie inne, największe środowiska żydowskie w Europie, dokąd jego wpływy faktycznie sięgały. To, co poznaje czytelnik, nie jest kroniką ani historią pewnej epoki, lecz opowiadaniem o przeżyciach Wiedermana na tle najtragiczniejszej epoki w dziejach martyrologii żydowskiej. Mimo wyboru beletrystycznej formy przekazu autor starał się w miarę możliwości być obiektywny. Forma dialogowa doskonale podnosi dramaturgię fabuły. Siłą tej książki są podawane fakty tak, jak w jego oczach przedstawiały się w momencie dziania się. Kiedy książkę tę pisał, dymiły jeszcze dniem i nocą kominy krematoriów w Auschwitz, Treblince i w Majdanku i nie miał nadziei na przeżycie. Pisał ją w ukryciu, w bunkrze od l6 grudnia 1943 do 26 lipca 1944 roku dosłownie na kolanie, z braku stołu, zamieniony przy tym wciąż w słuch, czy nie zbliża się niebezpieczeństwo z zewnątrz, które w jednej chwili położyłoby kres jego twórczości. Gdy zaczął pisać swoją powieść Zagłębie Dąbrowskie (włączone w czasie wojny do Rzeszy i
do Prowincji Górnośląskiej) obejmowało największe skupienie Żydów w okręgu, przy czym Będzin liczył około 29 tysięcy żydów, Sosnowiec 27 tysięcy, Dąbrowa Górnicza około 5500. Poza tym Chrzanów miał około 9000, Zawiercie przeszło 6000, Olkusz niespełna 4000. Do gmin z liczbą Żydów przeszło 1000 należały: Ząbkowice, Modrzejów, Jaworzno i Strzemieszyce. Do mniejszych gmin należały: Kłobuck, Krzepice, Andrychów, Sucha i. t. d. Na Śląsku w właściwym tego słowa znaczeniu gmin żydowskich już nie było. Jeszcze w roku 1940 została ludność żydowska zarówno ze Śląska jak i z Zaolzia przesiedlona do wyżej wymienionych gmin. W książce znajdują się informacje o wysiedleniach i sytuacji ludności żydowskiej praktycznie z każdego większego miasta wojennej Prowincji Górnośląskiej.

Paweł (Feiwel) Wiederman urodził się w Krakowie dnia 20 lutego 1889 roku jako syn Reisel GOLDSTOFF (ur. 1856 Krakow) i Chaima WIEDERMANNA (ur. 1856 Kamieniec Litewski gub. Grodzisk). Początkowe nauki pobierał prywatnie, jako autodydakta złożył egzamin wstępny do piątej klasy Państwowego Gimnazjum im Św. Anny w Krakowie, do którego uczęszczał przez trzy lata i uzyskał w roku 1910 egzamin dojrzałości z odznaczeniem. Na Uniwersytecie Jagiellońskim studiował prawa i nauki polityczne i otrzymał stopień doktora praw. Po ukończeniu studiów, prawniczych studiował na tym samym uniwersytecie filozofię i uzyskał dyplom nauczyciela szkół średnich. Po zwolnieniu z armii austriackiej, w której szeregach brai udział w pierwszej wojnie światowej, zajął się jako jeden z pierwszych organizowaniem żydowskiego szkolnictwa średniego w Polsce. Od roku 1918 - 1923 jest dyrektorem gimnazjum „Jabne” w Będzinie a od, 1923 - 1939 dyrektorem gimnazjum w Sosnowcu. Podczas okupacji niemieckiej w latach 1939 - 1943 organizuje w całym Okręgu Wschodniego i Górnego Śląska szkolnictwo powszechne i zawodowe w ramach przewarstwowienia ludności żydowskiej. Napisał książkę o przewarstwowieniu ludności żydowskiej i Cały szereg prac na tematy pedagogiczne i krajoznawcze. Brał żywy udział w życiu społecznym i politycznym, był radnym miasta Będzina, był założycielem i prezesem Żyd. Tow. Krajoznawczego w Zagłębiu Dąbrowskim, Oddziału Polskiego Związku Narciarskiego, Oddziału Tow. „Nadzieja” dla ratowania zdrowia chorej młodzieży żydowskiej. Był członkiem Okręgowej Rady Szkolnej w
Sosnowcu, Wydziału Głównego Tow. „Nadzieja” w Krakowie, Wydziału Głównego Żyd. Tow. Krajoznawczego w Warszawie, Tow. Popierania Biblioteki Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. itd.. Został zapisany do Złotej Księgi Funduszu Narodowego.

Aby móc udostępnić powieść staram się od wielu lat dotrzeć do spadkobierców autora, bowiem on sam za pewne już nie żyje. Ustaliłem, że przed 1950 rokiem wyemigrował do Izraela z Monachium. W 1955 roku jego nazwisko widniało jako zamieszkałego na przedmieściach Nowego Jorku. Na tym ślad się urywa. Jego żoną była Braindel Maria RECHNIC ur. 1891 w Bedzinie, z którą zawarł ślub w Będzinie 30 listopada 1917 roku, mieli syna Aleksandra Jakoba Wiedermanna ur. 16 lipca 1919 w Krakowie. W czasie wojny żona i syn zginęli. Nie ustaliłem, czy po wojnie Paweł Wiedermann ponownie się ożenił i czy miał dzieci.



Tekst przygotowany na I Seminarium Naukowe Polskiego Towarzystwa Studiów Żydowskich i Polskiego Towarzystwa Studiów Jidyszystycznych (we współpracy z Instytutem Judaistyki UJ) pt. Zagłada w Europie Środkowo-Wschodniej – nowe źródła, nowe interpretacje. Wygłoszony 26 września 2016 w Krakowie.

P.S. Dnia 10 czerwca 2020 ten jedyny znany polski egzemplarz przekazałem w darze Bibliotece Śląskiej w Katowicach 

Przepisy kulinarne z dawnego Bielska - Białej i okolic. *

Kilka przepisów z przedwojennych zeszytów kuchennych



Babka szafranowa
Dwadzieścia deka mąki przedniej przesianej rozczynić szklanką letniego mleka i pięciu deka drożdży, postawić aby podrosło w cieple.
Sześć żółtek utrzeć do białości z piętnastu deka cukru. Gdy rozczyn popęka, wsypać trzydzieści deka mąki, dodać utarte z cukrem żółtka, kawową łyżeczkę soli, dziesięć deka surowego masła. Wyrabiać ciasto, aż od rąk odstanie.
W wigilję dnia pieczenia ciast namoczyć szczyptę szafranu w małym kieliszku spirytusu i postawić w cieple, aby naciągnął. Do gotowego ciasta wlać spirytus z szafranem i, kto chce i lubi, wsypać garść rodzenek sułtanek, wymieszać dobrze.
Przełożyć ciasto do rondla lub glinianej formy wysmarowanej masłem i wysypanej bułeczką. Dać podrosnąć. Gdy ciasto wypełni trzy ćwierci formy, wstawić do pieca. Po upieczeniu wyjmować ostrożnie, wykładając a pokrytą papierem poduszkę, aby baba nie opadła.

Chlebiczek wielkanocny  
Ugotować 1/2 kg śliwek, 10 dkg suszonych gruszek, a gdy są miękkie wystudzić i wylać na sito, następnie pokrajać w podłużne paski, 5 dkg orzechów, 10 dkg daktyli, pół cytryny i pomarańczy, z skórki tych naskórek pokrajać, wszystko również w cienkie paski. Wszystko razem zamieszać na miseczce. Zalać 1/8 litra rumu i nakryć szczelnie. Zarobić tęgie ciasta z 20 dkg mąki, 1 łyżki masła, 1 łyżki cukru, szczyptę soli i rozczynem 1 dkg drożdży, 5 do 6 łyżek stołowych mleka, zagnieść dobrze, wywałkować na 1 cm gruby prostokąt, na który nałożyć te owoce, tworząc podłużną kukiełkę, owinąć dobrze tym ciastem, następnie ułożyć ją na posmarowanej blasze, nakryć, zostawić w ciepłym miejscu podróść i podrośnięte piec powoli 1 godzinę.

Zupa z pokrzyw
Do 2 litrowego słoja nazbierać wczesnowiosenną pokrzywę (przed kwitnieniem, czubek z dwoma pierwszymi listkami), pognieść a potem drobno posiekać.
Do garnka z wodą wrzucamy startą na tarce pietruszkę, marchewkę, seler, pokrojone na małe kosteczki ziemniaki, dwa skrzydełka kurczaka i garść grubych płatków owsianych. Sól i pieprz do smaku. Jak się to wszystko pogotuje to na ostatnie 15 min. gotowania dorzucamy do garnka posiekaną pokrzywę. Wypływające brązowe kożuchy usunąć z garnka. Zupy nie można odgrzewać.

Buchty
50 dag mąki dajemy do miski, robimy dołek w środku, dodajemy 2 dag drożdży i mieszamy z taką ilością letniego mleka, aż drożdże się rozpuszczą. Mieszamy ½ litra mleka z jednym jajkiem i 10 dag rozpuszczonego masła oraz z rozczynem, po tym jak ruszy. Ciasto długo wyrabiamy, aż odchodzi od reki, następnie zostawiamy w cieple do wyrośnięcia. Kiedy ciasto podwoi swoja objętość, wykładamy na stolnicę, rozwałkowujemy i tniemy na równe kawałki. Na środku dajemy powidła lub inne nadzienie, zwijamy ciasto w kulkę i układamy w dobrze natłuszczonej formie, smarując dodatkowo każdą buchtę roztopionym masłem, żeby po upieczeniu dało się je łatwo oddzielić. Zostawiamy buchty ponownie do wyrośnięcia i pieczemy ok. ½ godziny w średnio rozgrzanym piecu. Z ciasta otrzymamy 25-30 sztuk.

Auflauf z poziomek lub malin
Przetrzeć przez sito włosienne ½ litra surowych poziomek lub malin i dodać do utartych wprzód 6 żółtek z tyluż łyżkami cukru; wymieszać z ubitą pianą i 2 łyżkami tartej przesianej bułki, włożyć do formy budyniowej wysmarowanej masłem i wysypanej bułką i gotować przez 3 kwadranse.

Budyń z suszonych grzybów
Kilkanaście suszonych grzybów ugotować i posiekać, a potem zasmażyć na maśle, drobno usiekaną cebulą i wymieszać z troszku koperku lub pietruszki. Łyżkę masła utrzeć z czterema żółtkami, zmieszać z 2ma namoczonemi w mleku bułkami, 4ma łyżkami kwaśnej śmietany i przygotowanymi grzybkami. Z białek ubić pianę i zmieszać to wszystko lekko soląc. Wlać do formy wysmarowanej masłem i wysypanej bułką, i gotować na parze godzinę. Wyrzuciwszy z formy, podać osobno sos, koperkowy lub grzybowy z śmietaną zrobiony na pozostałym smaku grzybów.

Baby świąteczne
1 kg. mąki, 8-10 dk. drożdży, ½ l. mleka, 25 żółtek, 35-40 dk. cukru, 30 dk masła, laska wanilji, 1 dk. migdałów gorzkich, 5 dk. rodzynek, łyżeczka soli.
20 dk. mąki zaparzyć mlekiem, rozetrzeć dobrze, dodać drożdże roztarte z łyżką cukru, 30 dk. mąki i letniego mleka tyle, by rozczyn był jak dobra śmietana. Po wyrośnięciu dodać sól, żółtka ubite na parze, cukier, resztę mąki i mleka tyle, aby ciasto było wolniejsze niż na placki. Po wyrobieniu dodatków wlać letnie stopione masło, zapachy i wyrabiać aż ciasto odstanie od rąk i naczynia. Włożyć wymyte i obsypane mąką rodzynki, posypać lekko mąką, przykryć i postawić w ciepłem miejscu. Po wyrośnięciu włożyć do form wysmarowanych masłem i wysypanych bułeczką (3/4 formy), gdy wyrośnie do pełnej formy posmarować jajem i wstawić do średnio gorącego pieca mniej więcej na 30-45 minut, wyjmować z formy po lekkiem ostygnięciu na papier leżący na poduszce.

Legumina z trześniami
20 dk. masła uciera się na pianę, poczem dodaje się po jednemu 4 jaja i 20 dk cukru oraz 20 dk. mąki, sok i skórkę z połówki cytryny. Po wlaniu ciasta do dobrze wysmarowanej formy posypuje się je wydrelowanemi trześniami i piecze w dobrze stopniowanym piecu.

Biszkopciki
Utrzeć do białości 8 żółtek z ¼ funta miałkiego cukru, do tego domieszać białka ubite na pianę, wsypując jednocześnie ¼ litra najpiękniejszej mąki, formować w specjalne podłużne foremki i wstawić w średni piec do upieczenia. Jeśli się zanadto będą rumienić przykryć papierem.

Ciastka z orzechów laskowych
12 dk. laskowych orzechów mielonych, 12 dk. cukru ugnieść z 1nem białkiem, rozwałkować, wykrawać radełkiem podłużne placuszki, pokryć lukrem i upiec a raczej suszyć w rurze.
Lukier: 12 dk. mączki cukrowej utrzeć z 1 białkiem na gładko.

Piernik wojenny
½ kg mąki, 20 dkg miodu, 15 dkg cukru, 1 jajo, 1 łyżka sody czyszczonej, mleka tyle, ile ciasto potrzebuje. Zagnieść, podzielić na 2 części, jedną rozłożyć na blachę, posmarować marmuladą, przykryć drugą połową i dać piec.

Likier z ostrężyn
1 l wody, 1 ½ kg cukru przegotować, wyszumować, gdy się ugotować, trochę przestudzić i wlać 1 l spirytusu, 2 l soku z ostrężyn, pomieszać i dać do flaszek.

Wino z akacji
Narwać dużo kwiatów z akacji. Zalać zimną wodą i zostawić stać przez 24 godzin. Następnie przelać przez sito do garnka, gotować, zbierając szumowiny tak długo, aż ich nie będzie. Na 5 l soku z akacji bierze się 4 kg cukru. Do tego można jeszcze dodać 3 l wody przegotowanej. To wszystko razem jeszcze znów przegotować i letnie wlewać do flaszek i korkować. Można także zalakować. Później dać to do piwnicy, najlepiej do piasku. Po roku można już go używać.

* * *

Przepisy te znajdą się między innymi w książce kucharskiej z dawnymi przepisami kuchennymi z Bielska-Białej i okolic, którą przygotowuję. Przez wiele lat zbierałem przedwojenne zeszyty kuchenne i testowałem przepisy z tych zeszytów. Dnia 20 marca 2013 roku na scenie Teatru Polskiego w ramach "Fabryki Sensacji Proszyk i Ska" zaprezentowałem pierwsze wyniki tych poszukiwań. Kilka fotografii ze spektaklu autorstwa Jacka Rojkowskiego (prawa do publikacji i rozpowszechniania zastrzeżone):










Artykuł:

W wigilię pieczenia baby namocz szafran



Cegły z sygnaturami. *

Cegły z sygnaturami. Potykamy się czasami o stare cegły z remontowanych lub rozbieranych budynków czy murów. Niektóre mają sygnatury dawnych właścicieli, oto kilka najbardziej popularnych:

CK = Carl Korn [Karol Korn], cegielnia w Bielsku w kwartale zawartym między ul. Żeromskiego, Słowackiego i potokiem Starobielskim po 1870 r.

WZ = Wilhelm Zipser, cegielnia przy ul. Kazimierza Wielkiego w Białej od 1836 roku.

MB = Mateusz Bolek, cegielnia w Białej, okolice obecnych ulic Boruty-Spiechowicza, Towarowej od ok. 1861 roku.

HB = Hermann Borger, cegielnia w Białej, okolice obecnych ulic Boruty-Spiechowicza, Towarowej od ok. 1861 roku.

RB = Richard Borger

ER = Emanuel Rost, cegielnia w Białej, między ulicami Wyzwolenia, Legionów od 1870 roku

RR = Rost, cegielnia w Białej, między ulicami Wyzwolenia, Legionów od 1870 roku








Kiedy urodziła się Kazimiera Alberti? *

Data jak i miejsce urodzenia oraz miejsce zgonu Kazimiery Alberti (z domu Szymańskiej i po wojnie Szymańskiej) powielane w publikacjach od 1962 roku były niepewne i rozbieżne. Przez wiele lat nie udawało mi się odnaleźć dowodów w postaci aktu jej urodzenia bądź aktu małżeństwa ze Stanisławem Alberti oraz aktu zgonu. Zapisywałem tu wyniki dotychczasowych dochodzeń.

Co było do sprawdzenia:
  • Odnalezienie jej przedwojennej prawdziwej daty i miejsca urodzenia, bowiem w dokumentach i publikacjach mamy trzy wersje daty urodzenia: 1898, 1 kwietnia 1903, 1 kwietnia 1907 i dwie wersje miejsca urodzenia: Bolechów, Lwów
  • Wersja niepewna miejsca zgonu: Bari
  • Imię matki: Maria czy Katarzyna?

Co mówiły dotychczas odnalezione dokumenty na pewno:
  • Nie ma jej metryki urodzenia w Bolechowie.
  • Nie wyszła za mąż w Krakowie, Zakopanem ani Bolechowie.
  • Powojenna (włoska) wersja jej daty i miejsca urodzenia to 1 kwietnia 1907 we Lwowie
  • Zmarła 28 maja 1962 roku.
  • Pochowana została w Bari 
  • W 1948 roku była zamężna za Alfonso Cocola (2.03.1909-18.10.2000) i mieszkała w Bari.
ODPOWIEDŹ JEST NA KOŃCU

* * * * * * * 

Zagmatwane dowody rzeczowe:

1898 - Bolechów - metryki rzymskokatolickie - nie ma aktu urodzenia Kazimiery Szymańskiej, sprawdzono +/- kilka lat [sprawdził Alan Jakman - dzięki!]

1898 - w Łubowie koło Gniezna rodzi się Kazimiera Szymańska (wzięła ślub w 1919), natrafiłem na tę informację 15.02.2019. I kobieta ta nie ma nic kompletnie wspólnego z Kazimierą Szymańską po mężu Alberti.

1893 - księgi unickie z Bolechowa od 1893 do 1899 roku: w 1893 roku rodzi się w Lisowicach należących do parafii Bolechów Emilia Michalina Szymańska córka Antoniego i Marii z Filipowskich. Może to siostra Kazimiery? [sprawdził Alan Jakman - dzięki!]

1922 - w "Nowym Dzienniku Białostockim" nr 147 z 4.VII.1922 na str. 2 Kazimiera Szymańska w artykule pt. "List ze Lwowa" relacjonuje w podniosłych i patriotycznych słowach jubileuszowy zlot drużyn sokolskich. Czy to ta sama Kazimiera Szymańska?

1922 - 19 marca w 65. numerze „Nowego Dziennika Białostockiego” Kazimiera Szymańska publikuje wiersz ku czci Józefa Piłsudskiego pt. "W Belwederze". Czy to ta sama Kazimiera Szymańska?

1926 - Kazimiera Alberti publikuje artykuł pt. "Karnawałowa noc", [w:] "Kuryer Literacko-Naukowy" rok III, nr 4, str.2, bezpłatny dodatek do "Ilustrowanego Kuryera Codziennego" nr 25 z 25.01.1926. W 1926 publikuje pod nazwiskiem Alberti, czyli ur. 1898 = 28 lat, ur. 1903 = 23 lata, ur. 1907 = 19 lat (czy tak wcześnie wyszła za mąż?)

1931 - dnia 5 stycznia 1931 roku "dr Stanisław Alberti z żoną" otrzymuje meldunek stały w Białej Krakowskiej przy ul. Staszica 1, brak dat urodzenia w dokumencie (Archiwum Państwowe w Bielsku-Białej, Księga zameldowań miasta Białej, str.621)

1938 - W spisie uprawnionych do głosowania z 1938 roku w Białej Krakowskiej przy ulicy Staszica 1 zapisano: Kazimiera Alberti ur. 1 kwietnia 1903 roku (dokument w zbiorach Archiwum Państwowego w Bielsku-Białej, Magistrat Biała 13/10/535 Spis wyborców do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej)


1945 - List polecający wystawiony dla Kazimiery Alberti przez Komitet Żydowski w Bielsku 6 września 1945 roku  z informacją, że urodziła się 1 kwietnia 1907 roku we Lwowie. (dokument w zbiorach Archiwum Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej)


1962 – „Tygodnik Powszechny” [nr 50, str. 6] osoba o inicjałach T.K. (Edmund Rosner twierdzi, że to Tadeusz Kłak) artykuł pt. „Słowo o Kazimierze Alberti”, gdzie jest informacja, że zmarła wiosną w Bari i że wyjechała w 1945 roku. Brak informacji o dacie i miejscu urodzenia.

1963 – „Słownik współczesnych pisarzy polskich” [oprac.zespół, tom I, Warszawa 1963, str. 125] podaje, że Kazimiera Alberti ur. 1898 w Bolechowie, córka Antoniego Szymańskiego i Marii z Filipowskich, że ukończyła w 1917 szkołę średnią we Lwowie i po wojnie wyszła za mąż za literata (!) Alfo Cocolę i zmarła 28 maja 1962 w Bari (*Cocola był ponoć adwokatem) To pierwsza publikacja dotąd mi znana gdzie jest informacja, że Kazimiera urodziła się w 1898 w Bolechowie. UWAGA! pod biografią są podane liczne źródła, które sprawdziłem i przeglądnąłem i ŻADNE z tych źródeł nie podaje daty i miejsca urodzenia. Zatem skąd oni wzięli te informacje??

1964 – „Rocznik Literacki 1962” [PIW, Warszawa 1964, str. 518] podaje, że Kazimiera Alberti ur. 1898 w Bolechowie, że zmarła 28 maja 1962 w Bari, że Stanisław Alberti został rozstrzelany przez Niemców* i że w 1945 wyjechała do Włoch. (*dziś wiemy, że Stanisław Alberti jest na Ukraińskiej Liście Katyńskiej więc został rozstrzelany z innymi polskimi oficerami przez NKWD).

1974 – „Wpisani w Giewont” Henryk Worcell [Wrocław 1974, s. 34] wspomina, że Kazimiera Alberti krótko przed śmiercią Kasprowicza w 1925 bywała w jego domu, co jest zgodne z prawdą bo po śmierci Kasprowicza Kazimiera publikowała wspomnienie o nim. Jeśli w 1925 Kazimiera nosi już nazwisko Alberti to biorąc pod uwagę, że ur. 1898 – miała w 1925 roku 27 lat, ur. 1907 – miała 18 lat (!).

1976 – czasopismo „Twórczość” [rok XXXII, nr 2 (367), luty 1976, s. 65-79] tekst pt. „Bari” Jarosława Iwaszkiewicza, w którym pisze, że adwokat Alfo Cocola po wojnie poznał w Wenecji Kazimierę, że Kazimiera w czasie wojny znalazła się w obozie w Ravensbrück i po wyzwoleniu obozu wyjechała do Włoch gdzie spotkała Cocolę a potem zamieszkali w Bari gdzie Kazimiera umiera na serce i zostaje pochowana. Dalej Iwaszkiewicz błędnie opisuje portret Stanisława Alberti autorstwa Witkacego jako portret ojca Kazimiery. Skoro Iwaszkiewicz zrobił tak duży błąd w opisie obrazu dlaczego wierzyć w jego wcześniejsze informacje biograficzne?
1977 – Jarosław Iwaszkiewicz publikuje książkę pt. „Podróże do Włoch” i w rozdziale pt. „Bari” (s.156-177) powiela informacje opublikowane rok wcześniej w „Twórczości”.

1978 – przyjaciółka Kazimiery Alberti – Maria Grabowiecka, która ją dobrze znała na łamach „Twórczości” [nr 1 ze stycznia 1978 r., str. 165] pisze sprostowanie do życiorysu Kazimiery Alberti które zamieścił Iwaszkiewicz w 1977 roku. I pisze między innymi: Kazimiera nie była więźniarką Ravensbrück tylko popowstańczego obozu w Pruszkowie, portret autorstwa Witkacego nie przedstawia ojca Kazimiery tylko Stanisława Alberti. Natomiast w ogóle nie odnosi się do informacji, że Kazimiera zmarła w Bari.

1981 – „Mały słownik pisarzy polskich” [cz.II red. Barbara Gers, red.nauk. Włodzimierz Maciąg, Warszawa 1981, str. 8] powiela informację, że Kazimiera Alberti ur. 1898 Bolechów, zm. 28.V.1962 Bari.

1982 – „Beskidzkie ścieżki pisarzy”, Edmund Rosner [Katowice 1982, str. 104-119], powiela informacje: po wojnie osiadła w Bari, ur. 1898 w Bolechowie, ukończyła gimnazjum w 1917 we Lwowie, zmarła w 1962 w Bari gdzie została pochowana.

1992 - "Mały słownik pisarzy polskich na obczyźnie 1939-1980" praca zbiorowa pod red. Bolesława Klimaszewskiego, Warszawa 1992, jest biografia Kazimiery gdzie powielają datę 1898 Bolechów, dodatkowo, że miała pseudonim "Albi", że studiowała polonistykę na Uniwersytecie Jana Kazimierza oraz, że po wyjściu za mąż za Stanisława zamieszkała w Białej na Śląsku(sic!). (*Biała jest w Małopolsce a nie Śląsku, a od czasu wyjścia za mąż za Stanisława do przyjazdu do Białej minęło około 6 lat) przy biogramie na ma źródeł.

1995 – „Słownik biograficzny Ziemi Cieszyńskiej” [red. J.Golec, S.Bojda, tom II, Cieszyn 1995, str. 16-17] powiela informację, że Kazimiera Alberti ur. 1898 Bolechów, zm. 1962 Bari i gimnazjum we Lwowie kończy w 1917 roku.

1995 – „Wielka encyklopedia tatrzańska” [Z. Radwańska-Paryska, W.H. Paryski, Poronin 1995, str. 24] powiela informację, że Kazimiera Alberti ur. 1898 Bolechów, zm. 1962 Bari oraz, że Stanisława rozstrzelali Niemcy.

2005 – „Stanisław Ignacy Witkiewicz, Listy do żony 1923-1927” red. Janusz Degler, Warszawa 2005, na str. 305 przypis powiela informację, że Kazimiera Alberti ur. 1898. Tu pojawia się prawdziwa informacja o losach Stanisława, że aresztowany przez NKWD.

2007 - We Włoszech wychodzi drukiem kolejne wydanie książki Kazimiery Alberti pt. "L'anima della Calabria" ze wstępem prof. Marty Petrusewicz. Pani profesor we wstępie powtarza datę ur 1898 i Bolechów bez podania źródeł.

2009 – ja opublikowałem tekst pt. „Odkrywanie Kazimiery Alberti” [„Relacje Interpretacje” nr 2(14) IV 2009, s.28-30] gdzie powielam informację, że urodziła się w 1898 w Bolechowie i zmarła w Bari. Dlaczego to zrobiłem skoro wspominam w tekście dokument Komitetu Żydowskiego z 1945 roku gdzie podają jej datę i miejsce urodzenia 1.IV.1907 Lwów? Bo wydawało mi się, że ci wszyscy mądrzy ludzie przede mną wiedzą lepiej, piszą prawdę i nie godzi mi się maluczkiemu wierzyć dokumentom.

2017 – Halina Magiera broni pracę doktorską o Kazimierze Alberti na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach pt. „Z zagadnień biografii i twórczości Kazimiery Alberti”, napisaną pod kierunkiem prof. dr hab. Danuty Opackiej-Walasek. W pracy powtarza datę urodzenia 1898 rok, miejsce urodzenia w Bolechowie i miejsce zgonu Bari, nie cytuje treści metryki urodzenia, małżeństwa ani zgonu (w tekście doktoratu nie ma informacji że szukała). Temat daty urodzenia zamyka w jednym zdaniu: "braku ustaleń co do konkretnej daty urodzin Alberti". Ciekawą informację zamieszcza o przyjaciółce Kazimiery Alberti – Marii Grabowieckiej, która wspomina, że poznała Kazię około 1909 roku w Lwowie i że była od niej 10 lat młodsza. Przyjmując, że Kazimiera urodziła się w 1898 roku to w 1909 roku Kazia miała 11 lat a pani Grabowiecka roczek. Można zatem podważyć tę relację, bo raczej nikt świadomie nie pamięta znajomości mając rok czy dwa lata życia. Wspomnienie to jednak wyklucza datę podawaną przez Urząd Miasta w Bari i dokument z Komitetu Żydowskiego, że Kazia urodziła się w 1907 roku. Kto zatem ma rację dokumenty czy wspomnienia?

2018.05.06 - Nie wiem czy to ważne, ale bardzo przykuło moją uwagę: 3 lipca 1912 roku we Lwowie ul. Podzamcze 5 popełniła samobójstwo Kazimiera Szymańska (jedna gazeta podaje że w wieku 6 lat a inna, że w wieku 16 lat), gazeta napisała: "Pozbawiła się ona życia z żalu i tęsknoty za zmarłą niedawno matką". Matka Maria (sic!) Szymańska zmarła na gruźlicę 3 kwietnia 1912  ["Kuryer Lwowski" i "Gazeta Lwowska" z 4.VII.1912]. Dlaczego mi to wpadło w oczy?
Jeśli (hipotetycznie) Kazimiera Alberti (z domu Szymańska) była ur. 1898 i w 1912 chodziła do szkoły we Lwowie to na pewno musiała słyszeć historię o imienniczce Kazimierze Szymańskiej która w kwietniu 1912 popełniła samobójstwo i gdyby to była +/- 6 latka i jeśli by się okazało, że urodzona w 1907 to można przypuszczać, że po 1945 roku Kazimiera Alberti wyciągnęła jej metrykę urodzenia jako swoją odmładzając się o 9 lat. Oczywiście to spekulacje. Ale zapisuję wszelkie poszlaki. Poza tym imię matki - Maria! Czyli tak jak podają powojenne publikacje.

2018.10.09 - Urząd Stanu Cywilnego w Bari informuje mnie, że Kazimiera Szymańska-Alberti w 1948 roku przybyła z Neapolu, urodziła się 1 kwietnia 1907 roku we Lwowie (!) i na pewno nie zmarła w mieście Bari (!) Twierdzą, że nie ma w Bari jej metryki zgonu! Albo tak jest albo włoskim urzędnikom nie chciało się szukać dla mnie metryki zgonu.

2018.10.16 - Urząd Miasta w Bari informuje mnie, że Szymanska Kazimiera urodzona 1 kwietnia 1907 we Lwowie, zamężna z Alfonso Cocola emigrowała do Neapolu w 1951 roku (!).

2018.10.23 - Urząd Stanu Cywilnego i Urząd Miejski w Neapolu nie odpowiadają na przesłanych kilka listów z zapytaniami.

2018.10.30 - Urząd Stanu Cywilnego w Krakowie informuje, że Kazimiera Szymańska i Stanisław Alberti nie zawarli związku małżeńskiego w Krakowie. Pytanie gdzie? Zakopane, Lwów, Warszawa, Bolechów??

2019.01 - w metrykach małżeństwa z Bolechowa nie ma zapisku o ślubie Kazimiery i Stanisława.

2019.02.05 - W wyszukiwarce Google wpisałem "Cocola Bari" i potem napisałem do wszystkich ludzi o tym nazwisku zapytanie czy nie są krewnymi Alfonso Cocola. Jeden pan odpowiedział i potwierdził, że jest krewnym i pamięta Kazimierę. Obiecał wysłać dodatkowe informacje. Odesłał także do prof. Janiny Janas.

2019.02.07 - Skontaktowałem się z prof. Janiną Janas. Odpisała, że od dawna pracuje nad Kazimierą i zna temat nieścisłości jej daty urodzenia ale opisze to w artykule, który będzie opublikowany. Więc pozostaje mi czekać na ten artykuł.

2019.02.10 - Pan Cocola przesłał mi zdjęcie nagrobka Kazimiery z Bari kopię dowodu jej dowodu osobistego. Na nagrobku jest następujący napis:
KAZIMIERA SZYMANSKA
IN COCOLA
- KAZIMIERA ALBERTI -
LEOPOLI    BARI
+ 28.5.1962
Wychodzi na to, że "Kazimiera Alberti" to we Włoszech jej pseudonim literacki :)
Natomiast w dowodzie są następujące informacje: Dokument wydany 17 lipca 1948 roku w Bari, nazwisko: Szymanska, imię: Kazimiera, ojciec: Antonio, matka: Filippowska Maria, ur. 1.4.907 w Leopoli, stan cywilny: zamężna za Cocola Alfonso, narodowość: włoska, zamieszkała: Bari, wzrost: 167cm.

2019.02.10 - Urząd Stanu Cywilnego w Zakopanem informuje, że Kazimiera Szymańska i Stanisław Alberti nie zawarli związku małżeńskiego w Zakopanem.

2019.02.14 - Kilka wniosków: Kazimiera opuszczając Polskę w 1945 roku już miała zmienioną datę urodzenia na 1907 rok (bo taka data jest na piśmie Komitetu Żydowskiego w Bielsku). Z dokumentu włoskiego wynika, że do Włoch przybyła nie jako Kazimiera Alberti ale Kazimiera Szymańska ur 1.07.1907 we Lwowie. Pytanie, czy zdążyła zrobić przed wyjazdem sprawę w sądzie o uznanie za zmarłego Stanisława? Chyba nie! skoro w zachowanym w Warszawie testamencie zapisuje mu rodzinny dom w Bolechowie jak wróci z wojny. Zatem opuszcza kraj jako Kazimiera Szymańska - panna ze zmienioną datą urodzenia? Dlaczego? By szybko dostać ślub z Alfo Cocola? Czy też w czasie okupacji już używała papierów na nazwisko Kazimiera Szymańska ur. 1907 rok? Bowiem używanie dokumentów na nazwisko Kazimiera Alberti stawiało ją w niebezpiecznej sytuacji aresztowania jako żony polskiego starosty i oficera. Dużo pytań do weryfikacji. A może Kazimiera odmłodziła się po wojnie ze względu na drugiego włoskiego męża, który był ur w 1909 roku? Biorąc pod uwagę mistyfikacje i dowcipy które robiła z Witkacym, nie wykluczam niczego. Należy szukać dalej wszelkich dostępnych informacji. Jedno wydaje się być pewne, że urodziła się 1 kwietnia w Prima aprilis :)


2019.05.03 - No i jest BOMBA. Pani Gabriela Śliwka z Biblioteki w Jaworzu (dziękuję!) podesłała mi link z "Nowego Dziennika Białostockiego" nr 174 z 4 sierpnia 1922, gdzie jest "List z Tenczynka" podpisany: Kazimiera Szymańska Alberti! Zatem gdyby Kazimiera w 1922 wyszła za mąż to przyjmując jej daty urodzenia: 1898 - 24 lata, 1903 - 19 lat, 1907 - 15 lat! Już wiemy, że Kazimiera w lipcu 1922 podpisuje się w "Nowym Dzienniku Białostockim" jako Szymańska a w sierpniu jako Szymańska Alberti. Czyli mamy (chyba) datę jej ślubu - lato 1922. Tylko pytanie wciąż aktualne - gdzie zawarła związek małżeński?

2019.12.19 - Czekałem na przełom. Niestety w artykule prof. Janiny Janas nic na temat daty urodzenia Kazimiery. Szacunek dla dr Karoliny Pospiszil za niepowielanie niezweryfikowanych dat:
link: Alberti nieznana (w:) Fabrica Litterarum Polono-Italica 2019, nr 1 (1)

2019.12.31 - Szczęśliwego Nowego Roku!
Poszukiwania zamykam definitywnie, bo jest odpowiedź:
Księga chrztów parafii rzymskokatolickiej św. Marii Magdaleny we Lwowie z roku 1898, strona 525:
Nr 95, 
Urodzona 1 kwietnia, ochrzczona 11 kwietnia,
Casimira Helena [Kazimiera Helena] (dwojga imion)
Wyznanie: katolickie
Ojciec: Szymański Antonius [Antoni], syn Mathias [Macieja] i Apolonia [Apolonii] Lubaczewskiej.
Matka: Maria, córka Valentini [Walentego] Filipowskiego i Catharina [Katarzyny]
Świadkowie: Josephus [Józef] Czerniewicz i Maria Trybulka
Dopisek późniejszy: cop. [copulatorum = ślub] 22/7 1922 ex Stanislao [Stanisław] Alberti, Leopol. [Leopolis = Lwów] dalsza część nieczytelna za pewne informacja w którym kościele.

Wniosek końcowy:
Kazimiera Helena Alberti z domu Szymańska (córka Marii i Antoniego) urodziła się we Lwowie 1 kwietnia 1898 roku. Wyszła za mąż za Stanisława Alberti 22 lipca 1922 roku we Lwowie. Opuściła Polskę w 1945 roku z panieńskim nazwiskiem z jednym imieniem: Kazimiera Szymańska i datą urodzenia 1 kwietnia 1907 rok. 

.
Portret Kazimiery Alberti autorstwa Witkacego (typ B, dat. 10 czerwiec(?) 1933, NP, NΠ) reprodukowany w czasopiśmie "Bluszcz" 13 stycznia 1934 pod artykułem Aurelii Wyleżyńskiej pt. "W Polsce u Pani Starościny"

Nienapisany rozdział

W poniedziałek 21 maja 2018 roku w Książnicy Beskidzkiej w Bielsku-Białej ma odbyć się promocja książki pt. „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod red. Barbary Engelking i Jana Grabowskiego. Promocję organizuje Klub Tygodnika Powszechnego w Bielsku-Białej, gościem zaproszonym ma być prof. Dariusz Libionka, autor jednego z rozdziałów.

Kilka dni wcześniej prof. Dariusz Libionka zadzwonił do mnie z prośbą bym wziął udział w spotkaniu, między innymi dlatego, że pracowałem także nad rozdziałem do wspomnianej książki, który jednak nie oddałem do druku. Chętnie bym wziął udział w spotkaniu. Niestety już miesiąc wcześniej zaplanowane miałem inne ważne spotkanie i nie mogę być obecny na promocji. Dlatego postanowiłem napisać to, co powiedziałbym gdybym był obecny. Przesyłam ten tekst prof. Dariuszowi Libionce oraz organizatorom z Klubu Tygodnika Powszechnego jako głos w dyskusji.



Początek



W październiku 2015 roku dostałem zaproszenie do wzięcia udziału w projekcie pt. „Strategie przetrwania Żydów podczas okupacji w Generalnym Gubernatorstwie, 1942-1945”. Włączyłem się do pracy jako ostatni, gdy już reszta autorów była mocno zaawansowana w badaniach. Pewien problem sprawiał tez powiat, którym miałem się zajmować. Landkreis Bielitz, Ost-Oberschlesien (dzisiejsze Bielsko-Biała wraz z Oświęcimiem, Kętami, Andrychowem i Wadowicami) zostało włączone do III Rzeszy i nie było częścią Generalnego Gubernatorstwa. Jednak ze względu na fakt, że przed 1939 teren ten był częścią II Rzeczpospolitej oraz na jego obszarze leży KL Auschwitz-Birkenau był ciekawy do badań i włączenia do projektu.



/Kreis Bielitz (powiat bielski)/



Statystyka



Zabrałem się zatem za opracowanie tego co zgromadziłem przez ostatnie lata badań oraz na tyle ile pozwalała mi praca zawodowa robiłem nowe kwerendy archiwalne. Gdy powoli zbliżał się termin oddania tekstów dla mnie największą trudnością było opracowanie tabelki z twardymi danymi statystycznymi, gdzie miałem – na tyle na ile pozwalały źródła – podać ile przeżyło Żydów i jaki to był procent zamieszkałych w 1939 roku. Następnie rozdzielić tych co przeżyli na kategorie, które pozwolą zaobserwować jakie były strategie przetrwania Żydów. I to właśnie praca nad tą statystyką tak poszerzyła konieczność weryfikacji zgromadzonych informacji, że nie zdążyłem napisać i oddać swojego tekstu. Dodatkowo zebrane informacje wprowadziły mnie w spore zakłopotanie. Dlaczego? Oto przykład:



Informacje wstępne:

1. W 1939 roku w Bielsku żydowska gmina wyznaniowa liczyła około 5500 dusz, natomiast w Białej Krakowskiej około 4000 dusz.

2. Po wybuchu wojny i włączenia Bielska i Białej do III Rzeszy, nowe władze niemieckie połączyły oba miasta zatem w sumie mamy 9500 Żydów.

3. Wehrmacht wkroczył do miasta 3 września. Od 1 do 3 września większość Żydów i wielu Polaków uciekło z Bielska i Białej do Krakowa, Lwowa itp. (ogólnie mówiąc na wschód) licząc na to, że wojna szybko się skończy i po wycofaniu się frontu wrócą do domu.

4. Bielsko i Biała to była tak zwana: "niemiecka wyspa językowa" gdzie większość mieszkańców stanowili Niemcy. W 1940 roku w Bielitz (Bielsko + Biała) było 43.285 mieszkańców z czego 63% Niemcy, 34,3% Polacy, i 2,7% Żydzi (1.168 osób). [patrz: Bielsko-bialska wyspa językowa]

5. W lutym 1945 roku Armia Czerwona wyparła z Bielska i Białej wojska niemieckie i od razu utworzył się Komitet Żydowski. W archiwum Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej zachowane są dokładne spisy Żydów, którzy wracali do miasta od lutego 1945 roku i tak:



W latach 1945-1951 w Komitecie Żydowskim Bielsko (dla miast Bielsko i Biała) zarejestrowały się 3294 osoby z czego 1316 osób z przedwojennego Bielska i Białej co stanowi 13,8% ocalałych (w stosunku do przedwojennej liczby 9500 dusz).



UWAGA - 13,8% to TYLKO ci, którzy wrócili do Bielska. Nie jestem w stanie oszacować ilości osób, które przeżyły wojnę ale nigdy do Bielska nie wróciły i nie zarejestrowały się - a znam takich wiele osób. Zatem nie mogę na 100% w zasadzie NIGDY określić liczby Żydów z Bielska-Białej, którzy ocaleli w czasie wojny bo dotarcie do wszystkich rodzin bielskich na całym świecie obecnie jest niemożliwe.



I dalej statystyka:

Osoby zarejestrowane w Komitecie Żydowskim podawały informacje dotyczące gdzie przebywały w czasie wojny i jak przeżyły. Z 1316 osób wywodzących się z Bielska i Białej, którzy wrócili do swojego miasta podało tak:

a) ukrycie po aryjskiej stronie 163 osoby [w tym ukryte na terenie Białej - 4 osoby, na terenie Bielska 15 osób], [w tym ucieczka z obozu i ukrycie po aryjskiej stronie 4 osoby] (12,38%)

b) wyzwoleni z obozów pracy i zagłady - 232 osoby (17,62%)

c) z partyzantki - 4 (0,3%)

d) żołnierze którzy wstąpili na terenie ZSRR do Wojska Polskiego i Armii Czerwonej - 57 (4,33%)

e) za granicą przeżyły - 757 osoby (57,52%) w tym:

---  Albania - 1

---  Anglia - 1

---  Szwecja - 1

---  Palestyna - 7

---  Rumunia - 14

---  Szwajcaria - 1

---  Tunezja - 1

---  Węgry - 5

---  ZSRR - 726

f) brak danych - 103 osoby nie podały informacji jak przeżyło wojnę  (7,83%) – UWAGA! w tej grupie są pierwsi z lutego/marca 1945 roku, którzy wychodzili głównie z ukrycia.



Jaki z tego statystyczny wniosek? – Żaden. Dlaczego?



Po pierwsze:

Ta statystyka dotyczy wyłącznie grupy 1316 osób, które po wojnie wróciły do Bielska-Białej i zameldowały się w Komitecie Żydowskim. Nie może być wiarygodną liczbą by przymierzać ją do przedwojennej liczby zamieszkałych Żydów i wyciągać wnioski z tego ilu ich przeżyło. Nie wiemy ilu przeżyło a do Bielska nie wróciło.



Po drugie:

Nawet gdyby przeanalizować strategie tylko tych 1316 co wróciło to nadal będę twierdził, że wniosek z ich deklaracji jest nieprecyzyjny i nie można go traktować w pełni wiarygodnie. Dlaczego?



W 2000 roku w domu przedpogrzebowym, na cmentarzu żydowskim w Bielsku-Białej, została odsłonięta tablica upamiętniająca poległych w II wojnie światowej żydowskich żołnierzy pochodzących z Bielska, Białej i okolic. Był obecny wtedy już wiekowy Jan Arie Machauf – prezes ziomkostwa Żydów bielskich w Izraelu, z którym się przyjaźniłem. Wtedy przeprowadziłem z nim kilka długich rozmów. (Często go cytuję w mojej ostatniej książce „Życie według wartości…”). Między innymi z panem Machaufem weryfikowałem biogramy które pisałem do książki o cmentarzu żydowskim w Bielsku-Białej. Oglądaliśmy wtedy w gminie żydowskiej wspomniany rejestr ocalonych Komitetu Żydowskiego z 1945-1951. Co chwilę pan Machauf komentował wpisy i mówił: „on wcale nie był w obozie tylko w Armii Czerwonej, z której zdezerterował…, ten nie był w ZSRR tylko miał fałszywe papiery i udawał Niemca całą wojnę w Brnie” itp., itd. W końcu powiedział mi: „w czasie wojny przeżył ten co nie mówił prawdy o sobie, umiał odwrócić od siebie uwagę, umiał się dobrze ukryć. Trzeba było zmyślać inną tożsamość, ciągle być na baczności, ciągle wszystkich oszukiwać co do swojej tożsamości czy umiejętności zawodowych. Czy uważasz, że w 1945 roku tysiące osób z tej księgi ocalałych wierzyły, że już będzie wszystko w porządku? Że Bielsko będzie polskie? A może radzieckie? A co gdyby parę miesięcy później stało się czeskie? Albo alianci ruszyli z zachodu na ZSRR i Bielsko byłoby pod amerykańskim zarządem? Przecież w Bielsku przed wojną mówiliśmy po niemiecku, mieszkaliśmy razem z Niemcami więc wielu ukrywało się podając się za Niemców. Mieli znakomity akcent, studiowali w Wiedniu, przeżyli na fałszywych papierach. I teraz sam powiedz co byś zrobił. Sytuacja polityczna jest niepewna, granice Śląska Cieszyńskiego są niepewne. Przeżyłeś podając się za Niemca albo byłeś w partyzantce i co podasz żeby wpisano w księgi żeby było dla ciebie najbezpieczniejsze? Oczywiście że wpiszesz: obóz koncentracyjny czy Kazachstan w ZSRR. Bez względu kto obejmie władzę, krzywda ci się nie stanie. Lepiej nie mówić tego co może ci zaszkodzić.”

Słowa Arie Machaufa w wielu przypadkach się potwierdziły. Relacje w listach, wspomnieniach osobistych spisywanych podczas wycieczek bielszczan do rodzinnego miasta czy w Izraelu nie pokrywają się czasami z Księgą Ocalałych.

Najbardziej znanym przypadkiem uratowania życia ze względu na wychowanie w niemieckiej kulturze ówczesnego Bielska i niemieckim języku był bielski Żyd inżynier Wilhelm Bachner, który w czasie wojny w Warszawie stał na czele dużej niemieckiej firmy budowlanej po aryjskiej stronie (patrz książka: Samuel Oliner, Kathleen Lee "Who Shall Live: The Wilhelm Bachner Story").



Ukrycie w mieście



Z drugiej strony nieprecyzyjne są informacje dotyczące ukrywania Żydów w czasie wojny na terenie samego miasta Bielska i Białej. Wspominałem o tym, że większość bielskich Żydów przed wojną było Żydami niemieckimi utożsamiającymi się z kulturą niemiecką (w końcu to Śląsk i ponad 400 lat pod koroną cesarzy austriackich). Znam przypadki ukrywania dzieci żydowskich przez niemieckie rodziny w Bielsku, które uciekły przed nadchodzącą Armią Czerwoną razem z tymi dziećmi. Nie ma tych dzieci w Księdze Ocalałych. Do tego dochodzi jeszcze dokumentacja zachowana w archiwum Gminy Żydowskiej o ekshumacjach z „dzikich miejsc” gdzie ukrywano Żydów jak ogrody (gospodarstwo Bathelta w Starym Bielsku), piwnica (w zamku książąt Sułkowskich) ukrywanych Żydów, którzy zmarli w sposób naturalny. Po ekshumacji pochowani zostali na cmentarzu żydowskim.



/źródło: Archiwum Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej/



Pan Aleksander Szrajber w latach 90tych wskazał mi dwa miejsca na cmentarzu, gdzie chowano ekshumowanych z „dzikich miejsc”. Jedno jest tym opisanym w dokumencie a po drugim nie ma żadnych notatek w archiwum gminy żydowskiej. Ile jest tam kości, ilu osób? – nie wiadomo.



Dlaczego jeszcze statystyki dotyczące przeżycia w ukryciu/ZSRR/na aryjskich papierach są nieprecyzyjne. Ponieważ pytałem część Żydów z mojego terenu dlaczego nie chcą mi nic opowiadać o tym jak przeżyli wojnę i dlaczego nie ma ich relacji w nagraniach prowadzonych przez fundację Stevena Spielberga, który nagrywał opowieści z możliwie wszystkimi żyjącymi ocalałymi. I dowiedziałem się całkiem niedawno, że osoby te podały w Izraelu, że w czasie wojny ukrywały się na terenie Rzeszy choć w rzeczywistości przeżyły wojnę w ZSRR. Dlaczego tak podawały? Wiążę się to z rentą obecnie wypłacaną przez Niemcy dla tych którzy w czasie wojny byli na terenie Rzeszy. A renta nie należy się tym, którzy byli w ZSRR w czasie wojny.



WNIOSEK. Zbyt wiele niepewności nawet w tak doskonale zachowanej Księdze Ocalałych i aktach archiwalnych by móc podać liczby i próbować statystycznie analizować która strategia przetrwania była najbardziej skuteczna. Zwłaszcza – po tym co usłyszałem od Jana Arie Machaufa – z dużym dystansem podchodzę do danych: „przybył z obozu” – no chyba, że obok podany jest nr obozowy i mogę to zweryfikować.



Zatem co zrobić dalej?

Zabrałem się więc do tematu od drugiej strony. To znaczy uzyskania liczby tych co zginęli, którą odejmę od liczby Żydów z 1939 liczbę uzyskując w ten sposób (mniej więcej) liczbę tych co przeżyli.



Podstawowym źródłem tu były:

A. Listy i informacje w archiwum Gminy Żydowskiej, Izkor Book Bielsko-Biała, ksiązki ze wspomnieniami oraz upamiętnienia wykuwane po wojnie na nagrobkach – to nadal zbyt mało danych (około 200 nazwisk).

oraz

B. Ankiety ofiar zgromadzone w archiwum Yad Vashem.



Ankiety Yad Vashem



W zasadzie ankiety zbierane przez instytut Yad Vashem są najlepszym źródłem w tym temacie. Bo nikt nie ma lepszej bazy danych o ofiarach wojny niż w tych ankietach. Zatem zacząłem robić na ich podstawie bazę danych. Po drodze jednak pojawiły się problemy:



Problem nr 1. Dla izraelskich badaczy wpisujących ankiety w komputer posługujących się językiem hebrajskim i nie znającymi geografii Polski czasami tą samą miejscowością jest Bielsko (na Śląsku Cieszyńskim) i Bielsko (Podlaskie) oraz Biała (Krakowska) i Biała (Podlaska). Po przesortowaniu (w miarę) tysięcy rekordów pojawiły się kolejne problemy:



Problem nr 2. Zdarzają się ankiety podwójne albo potrójne dla jednej osoby. Kilka osób (rodzina, krewni, znajomi) wypełniali ankietę, że ktoś zginął, co jest zupełnie naturalne i zrozumiałe. Bo ci, co przeżyli chcieli by pamięć po ich bliskich i przyjaciołach nie zginęła. To nie jest zarzut ale trudność by dokonać weryfikacji by nie mnożyć liczb. Ale niestety czasami dla jednej osoby używają różnych imion. W ankiecie angielskojęzycznej jest „Maxymilian” a innej hebrajskiej religijne imię „Mordechaj”. Chodzi o tę samą osobę ale ankiety się mnożą. Zatem musiałem weryfikować bardzo skrupulatnie praktycznie każdą ankietę i porównywać ze spisami mieszkańców i metrykami.



Przykład 1: Artur Huppert znany w miejscowym środowisku działacz syjonistyczny (4 ankiety).

- ankieta nr 319779, wypełnił brat Hugo Huppert, podał, że Artur zginął w Auschwitz, nie podał daty

- ankieta nr 617547, wypełniła znajoma Chawa Orlan, podała, że Artur zginął w Bielsku

- ankieta nr 503571, wypełnili przyjaciele z Engineers Society, podając jego imię jako Aron (imiona rodziców się zgadzają)

- ankieta nr 1616870, wypełniła siostra Rachel Huppert-Schwarz

[pytanie jak go zakwalifikować? Zginął w Bielsku czy obozie Auschwitz?]



Przykład 2: Jakub Glasner, znany artysta malarz

- ankieta nr 1443832, wypełniła siostrzenica/bratanica Selma Pickman, podaje że zginął we Lwowie w 1942,

- ankieta nr 1916170, wypełniła bratanica Zelma Glasner-Zolman, podaje że zginął we Lwowie w 1941,

- ankieta nr 347755, wypełnił Yaakov Alboni , podaje że zginął we Lwowie w 1943,

- ankieta nr 393647, wypełniła siostrzenica/bratanica Regina Mastbaum, podaje że zginął w Auschwitz w 1942.

[pytanie: zginał we Lwowie w 1941,1942,1943? Czy też w Auschwitz w 1942? – data lwowska ma znaczenie]



Przykład 3: Artur Rabinowitz, fabrykant, prezes żydowskiego klubu sportowego „Hakoah” ur. 1890

- ankieta nr 601913, wypełnia w 1971 roku jego syn Jan Ravid Rabinovitz

- ankieta nr 1772070, ponownie wypełnia w 1995 roku jego syn Jan Ravid Rabinovitz

- ankieta nr 1056951, ponownie wypełnia w 1999 roku jego syn Jan Ravid Rabinovitz

- ankieta nr 1443496, wypełnia jego brat Jaakov Rabinovitz

- ankieta nr 1435879,  wypełnia jego znajomy Beniamin Guter

[wszyscy podają jego miejsce zgonu Warszawa 1942 lub 1943. podaję jako przykład wielości ankiet, które trzeba weryfikować i czytać nie z tabelek komputera ale często z hebrajskiego oryginału]



Problem 3. Są przypadki, że osoby które zginęły nie znajdują się w bazie Yad Vashem bo nikt ich nie zgłosił. Przykłady:

- Rotter Maurycy – syn szefa bielskiego Judenratu (Altestenratu) zamordowany w KL Auschwitz,

- brat Artur i rodzice Juliusz i Helena Weissmann - światowej sławy autorki książek Gerdy Weissmann-Klein, która za film o swoich przeżyciach w czasie wojny zdobyła Oskara w kategorii filmów dokumentalnych. Nigdy nie wypełniła ani ona i jej krewni ankiety dla Yad Vashem

- Wiener Marie Sara – zginęła w 1942 roku w Białej w getcie

- ankietę dla tak znanej postaci dla Bielska jak rabina Markusa Steinera ja osobiście wypełniałem kilka lat temu bo jej także nie było.



Problem 4. Znalazłem ludzi, którzy przeżyli wojnę a są wpisani do bazy danych Yad Vashem jako ofiary, na przykład:

- Eryk Löwy, wrócił z wojny ze zmienionym nazwiskiem przy którym pozostał. W latach 90tych odwiedzałem pana Eryka w Warszawie, był znakomitym tłumaczem polskiej poezji na język niemiecki (ankieta Yad Vashem nr 9859631).

Trzeba przyznać, że przy każdej ankiecie jest opcja [Submit Additions/Corrections] zatem można zgłaszać takie nieścisłości do Yad Vashem.



Problem 5. Znalazłem ludzi, którzy przed wojną zmarli a figurują w ankietach Yad Vashem jako ofiary wojny. Na przykład:

- nr ankiety 308788 Huppert Maria zgłoszona przez Hugo Huperta w 1956 roku z informacją, że zginęła w Auschwitz, w rzeczywistości zmarła w 13 maja 1939 w wieku 63 lat, nr grobu na cmentarzu: 3399

- nr ankiety 1163295 Schindel Mendel zgłoszony w 1999 roku przez kuzyna Mordechaja Frei z informacją, że został zamordowany w czasie wojny w Bielsku, w rzeczywistości zmarł 13 lipca 1939, nr grobu na cmentarzu: 3414



/Gazeta "Tygodnik Żydowski" Bielsko 1939 rok/



WNIOSEK dla ankiet Yad Vashem. Aby potraktować te ankiety jako wiarygodne źródło musiałbym spędzić kilka tygodni Izraelu w Yad Vashem i każdą z nich odczytać i potem kilka tygodni weryfikować z danymi osobowymi w Bielsku-Białej. Na obecnym etapie ankiety niezweryfikowane nie mogą być dla mnie wiarygodnym źródłem statystycznym do określenia liczby ofiar z Bielska.



Mischlingowie



Mischling (niem. mieszaniec półkrwi, „mieszaniec”. Niemcy w ustawach norymberskich z 1935 roku określali tym słowem Niemców mających przodków Żydów. Wprowadzono dwie kategorie rasowe: Żyd półkrwi (żydowski mischling I stopnia) – osoba mająca w swoim drzewie genealogicznym dwoje żydowskich dziadków i Żyd ćwierćkrwi (żydowski mischling II stopnia) – osoba mająca w swoim drzewie genealogicznym jednego żydowskiego dziadka.



To jest temat, który stał się dla mnie ważny, poza tym zachowało się wiele materiałów na ten temat w niemieckich aktach archiwalnych. Bielscy Żydzi byli bardzo liberalni, szybko przyjęli wartości, która ze sobą niosła ze strony Berlina czy Wiednia w XIX w. haskala (oświecenie). Zasymilowali się z kulturą niemiecką i porzucili dotychczasowe ortodoksyjne zwyczaje. Żyjąc razem z chrześcijanami a nie tylko we własnym środowisku od połowy XIX w. wiele żydowskich rodzin dokonało konwersji na chrześcijaństwo. Nawet w latach 60.tych XIX w. chowali na swoim cmentarzu Żydów konwertytów – chrześcijan we wspólnych grobowcach rodzinnych. W Bielsku i Białej były rodziny chrześcijańskie z pochodzeniem żydowskim jak i małżeństwa mieszane chrześcijańsko-żydowskie. Takim przykładem była rodzina Brüll z pobliskich Mikuszowic. Przygotowując swój tekst koniecznie chciałem także opisać strategie przetrwania tych właśnie „Mischlingów” zwłaszcza I stopnia. Są to bowiem fascynujące historie o tym jak sami stawali na głowie by ratować siebie i swoich bliskich oraz dodatkowo pomagali Żydom w Białej znajdujących się w otwartym getcie na tak zwanym Konfirunku. Jednak tu znów się zatrzymałem. A co było powodem tego zatrzymania? Rozmowa z jednym z braci Brüll – Edwinem (ur. 1918) podczas jednej z jego wizyt w Bystrej. Spisałem wtedy wiele z jego wspomnień które będę cytował później. Edwin Brüll miał dwóch braci: Ernesta (ur. 1915) i Jana Herberta (ur. 1920). Ich ojciec Walter Brüll (ur. 1888) był Żydem (z matki i ojca) a matka Elfryda z.d. Schreinzer była Niemką i katoliczką (ur. 1894). W czasie wojny byli w Bielsku. Zostali oczywiście pozbawieni swojego majątku i fabryki włókienniczej, która przeszła pod niemiecki zarząd komisaryczny (Treuhandstelle). Edwin wspominał, że pewnego dnia w czasie wojny jego ojciec Walter przyszedł do domu wściekły na prezesa bielskiego Judenratu (Altestenratu) Józefa Rottera, który dla miejscowego gestapo sporządził dokładny spis wszystkich rodzin chrześcijańskich z pochodzeniem żydowskim oraz rodzin mieszanych małżeństw. Twierdził, że Rotter ich przez to szantażował by wyciągać od tych rodzin futra, kosztowności i pieniądze które wręczał w formie łapówek gestapowcom jak i przekazywał Mojżeszowi Merinowi do centrali żydowskich gmin w Sosnowcu. Spis „Mischlingów” zrobiony przez Rottera znajduje się w archiwum bielskiej Gminy Żydowskiej do dnia dzisiejszego. Wziąłem zatem ten dokument i zacząłem szukać kontaktu z potomkami osób tam wymienionych. Do części rodzin dotarłem. Większość sobie nie życzy by pisać o ich dziadkach. A w Archiwum Państwowym zachowała się ciekawa korespondencja dotycząca ich sposobów odwoływania się od zarządzeń władz niemieckich. Są to świetne materiały do opisania strategii przetrwania. Wiele z tych rodzin do dnia dzisiejszego mieszka w Bielsku i powiedzieli mi wprost, że nie po to przed wojną dziadek czy babcia zmienili wyznanie i stali się chrześcijanami, bym ja ponownie teraz wyciągał ich żydowskie pochodzenie. Chcą by temat był zamknięty. Część tych mieszanych rodzin dotrwało do końca 1944 roku w Bielsku a potem razem z Niemcami uciekli przed Armią Czerwoną. Od kilku osób mam zgodę na to by opisać ich historie. Jednak zadałem sobie pytanie. Skoro Walter Brüll był tak wściekły na Rottera z Judenratu (Altestenratu), że ten wbrew ich woli zrobił listę wpisując tam osoby których przodkowie jeszcze przed I wojną ochrzcili się, to jakie ja mam moralne prawo by wyciągać ponownie publicznie ich nazwiska i opisywać to jak przeżyli wojnę? Nie mogę. Dla statystyki byłoby to prawie 100 osób. Nie widnieją w Księdze Ocalałych. Ale napiszę o tych, którzy dali mi zgodę, na przykład o rodzinie Brüll, Josephy…





/Edwin Brüll - fotografia z KL Buchenwald/



Wspomnienia Edwina Brülla (ur. 1918) spisane w lipcu 2004 roku:

(...)

Mieliśmy dobre relacje z rodziną niemieckiego fabrykanta Wolfganga Josephy’ego. Jego dziadek był ochrzczonym Żydem a żona Greta stu procentową Żydówką z Morawskiej Ostrawy. Jak zaczęła się wojna Wolfgang znalazł jakiegoś Niemca w Ostrawie, który notarialnie oświadczył że jest prawdziwym ojcem Grety. W ten sposób Greta mogła być już „mischlingiem”. Taki paradoks w Bielsku – rodzina Josephy uważana za niepisanych przywódców bielskich Niemców ma żydowskie korzenie i na dodatek Wolfgang kombinuje by ratować żonę przed wysiedleniem do getta. Mało tego jego zięć Willy Riedel (niemiecki przedsiębiorca budowlany) wygrał przetarg na budowę od 1942 roku krematoriów w Birkenau. Zatem Riedel buduje krematoria jednocześnie bierze udział w tym by chronić teściową Żydówkę przed śmiercią. Riedel wiedział dokładnie co tam buduje i widział także od wewnątrz rzeczywistość obozu w Birkenau. Odkąd zaczął realizować inwestycję w Birkenau Willy Riedel opowiadał wielu ludziom w Bielsku, że Birkenau to obóz zagłady i ludzie z pochodzeniem żydowskim nie są bezpieczni. Zwłaszcza dawał znać po cichu takim rodzinom „mischlingów” (mieszanym) jak nasza, po to byśmy biernie nie czekali tylko starali się wydostać z Rzeszy. W Bielsku po wysiedleniu Żydów wiosną 1942 zostało jeszcze dużo dawnych niemieckich Żydów z mieszanych małżeństw i tzw. „mischlingów”.  Między innymi to Willy miał znajomego w Austrii o nazwisku Schenker/Schonker(?), który miał kontakt z Poselstwem Polskim w Bernie w Szwajcarii. Dowiedział się, że można u nich załatwić paszporty krajów południowoamerykańskich i dzięki nim wydostać się z Rzeszy bo tamte kraje były neutralne i Niemcy respektowali możliwość opuszczenia terenu Rzeszy przez ludzi, którzy mieli takie paszporty.  Ja także miałem znajomego w Szwajcarii nazywał się Seiler. I poprzez te dwa kontakty wysyłaliśmy z Bielska opłacając kurierów mojego (Seilera) i Riedla (Schenkera) fotografie bielszczan mających pochodzenie żydowskie (także nasze) oraz dane osobowe do Konsulatu Poselstwa Polskiego w Bernie. Potem tymi samymi kanałami paszporty trafiały do nas. Kurier udawał, że jest przedstawicielem handlowym naszej fabryki włókienniczej „Plutzar&Brüll” i z próbkami materiałów w których miał wszyte paszporty jeździł pociągiem do Szwajcarii i z powrotem. Były to paszporty z Kostaryki. Dzięki nim część osób opuściło Bielsko. Wszystko przebiegało bardzo sprawnie. Dowiedziałem się już po wojnie, że Willi Riedel przejęty całą sytuacją, której doświadczył jako przedsiębiorca budowlany w Birkenau, większość pieniędzy które tam zarobił przerzucał – ponoć osobiście – do krakowskiego getta dla rodziny Grete Josephy - drugiej żony swojego teścia Josephy’ego która miała pochodzenie żydowskie. Załatwiliśmy dla kilkunastu rodzin na Śląsku i po Czeskiej stronie paszporty. Sami także je mieliśmy. Jednak dobra passa skończyła się 24 sierpnia 1943 kiedy to zostaliśmy aresztowani przez bielskie gestapo i przewiezieni do Auschwitz. Ja miałem numer A135308, Ernest A135309, Jan Herbert A135307, nasz ojciec Walter A135306. Zostaliśmy aresztowani nie dlatego, że mieliśmy paszporty z Kostaryki, tylko w aktach był zarzut, że musieliśmy posiadać pieniądze z nielegalnego źródła na te paszporty. A my z pochodzeniem żydowskim nie mogliśmy po 1939 czerpać dochodów z naszej fabryki. Natomiast niemiecki zarządca komisaryczny naszej fabryki potajemnie dostarczał nam pieniądze na życie i na potrzeby (w tym na paszporty). Po tym jak znaleźliśmy się w Auschwitz oczywiście od razu pomógł nam wspomniany Willi Riedel , który miał już znajomości w obozie i jako ludzi znających wiele języków obcych umieszczono nas w wartowni przy bramie do Auschwitz I, gdzie prowadziliśmy księgi obozowe. Dnia 22.stycznia 1945 r. wyruszyliśmy w Marszu Śmierci do KL Buchenwald, gdzie zostaliśmy wyzwoleni 11. kwietnia .1945 r.

(...)





WNIOSEK. Także i w sprawach „Mischlingów” nie jestem w stanie określić ilu ich w Bielsku dotrwało do stycznia 1945. Ilu uciekło z uciekającymi Niemcami przed Armią Czerwoną, ilu zostało w mieście. Nie mogę oszacować też ile paszportów krajów południowoamerykańskich z Polskiego Poselstwa w Bernie dostarczono bielskim Żydom przez współpracę rodzin Josephy-Riedel-Brüll, ilu z nich dzięki nim opuściło miasto i przeżyło. [patrz: Grupa Berneńska]


Wykluczające się relacje



Czasami różnią się przyczyny śmierci czy przetrwania poszczególnych osób spisane w relacjach zbieranych po wojnie przez Żydowską Komisję Historyczną, znajdujących się w korespondencji prywatnych osób zgromadzone w archiwum bielskiej Gminy Żydowskiej oraz relacjach, które spisywałem przez ostatnie 20 lat. Trzy przykłady:

- śmierć rabina Markusa Steinera z Bielska mam 3 wersje (zastrzelenie na ulicy Lwowa, śmierć w wagonie w drodze na Syberię, śmierć w getcie janowskim)

- śmierć rabina Samuela Hirschfelda z Białej, mam 3 wersje (zamordowany w Treblince, zmarł na zawał serca w getcie w Tarnowie, zamordowany przy okazji likwidacji getta w Tarnowie)

- śmierć prezesa gminy bielskiej Zygmunta Arzta, mam 2 wersje (córka, mająca w czasie wojny 5 lat i która była w Bielsku twierdzi że jej ojca zabili polscy rabusie pod  Tarnowem we wrześniu 1939 a ocalały bielski – w czasie wojny dorosły -  Żyd wspomina, że Zygmunt Arzt zginął w czasie niemieckiego bombardowania kolumny uciekinierów idących na wschód pod Tarnowem).  Co zatem jest prawdą? Świadkowie nie żyją i większość tych relacji obecnie jest nieweryfikowalna.



summa summarum



W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że jeśli bym jeszcze poświęcił 10 lat intensywnych badań to i tak nie zdołam zebrać danych na tyle wiarygodnych by móc podjąć się analizy statystycznej i podać dokładną liczbę osób które zginęły, które przeżyły i potem w jaki sposób przeżyły. To co mogę zrobić, to opisywać pewne i zweryfikowane indywidualne przypadki. Wojna to było wielkie ZNISZCZENIE i KŁAMSTWO. Nie mamy twardych i kompletnych akt archiwalnych by opisać dokładnie jak było dokładnie. Nawet to co mamy, nie zawsze jest prawdą. Moim zdaniem w Bielsku i Białej, strategią przetrwania Żydów, Polaków czy Niemców (np. zwolenników chadeka Eduarda Panta - totalnego antyfaszysty) była ucieczka i porzucenie prawdy oraz ukrywanie się pod maską tego kim się nie było. Ta nieprawda zostawiła swój ślad w aktach i relacjach i dlatego stałem się tak bardzo wrażliwy by weryfikować każdą relację i każdy wpis.



Ponieważ nie byłem w stanie, w tak krótkim czasie ogarnąć i zweryfikować materiałów źródłowych, nie zdążyłem napisać tekstu rzetelnie na czas. Późno zostałem włączony do zespołu pracującego nad projektem, na dodatek znalazłem się w szpitalu w poważnym stanie, który wykluczył mnie z pracy badawczej na prawie pół roku. Zatem nie przesłałem Pani prof. Barbarze Engelking tekstu i zrezygnowałem z udziału w powyższym wydawnictwie. Nie zdołałem ogarnąć i zweryfikować materiałów źródłowych dla samego Bielska i Białej a miałem pisać o całym powiecie! Taka sama praca by mnie czekała przy opracowaniu Wadowic, Andrychowa, Kęt i Oświęcimia (!). Każde z tych miast to temat na osobną pracę doktorską. Jeśli zdrowie i czas pozwoli to opublikuję wyniki swoich badań w tym temacie ale jako indywidualne historie bez komentarza i próby analizy statystycznej.


-------------------

dopisek z 3 czerwca 2019:
Jak mówię "weryfikować do bólu" to spotykam się z krytyką. I potem wychodzą takie kwiatki:
FALSCHE JÜDISCHE IDENTITÄT - Marie Sophie Hingst: Wie sich eine deutsche Bloggerin den Holocaust zu eigen machte. Eine jüdische Familiengeschichte mitsamt 22 in Yad Vashem eingereichten Opfern - damit zog die deutsche Bloggerin und Historikern Hingst jahrelang Aufmerksamkeit auf sich. Nun ist klar: Das meiste war frei erfunden.

------------